Kolejne rodziny z Ukrainy uciekły przed wojną do Lublina. Swoją historię opowiedziała reporterowi Radia Lublin rodzina z Nowojaworiwska z lwowskiego obwodu.
– Ostatniej nocy, kiedy byliśmy w swoim mieście, trzy razy ogłaszano alarm powietrzny – mówią córka i jej mama. – Kiedy przybyliśmy na dworzec, byliśmy pozytywnie zdziwieni i wzruszeni, że na taką skalę wolontariusze zarówno polscy, jak i ukraińscy zgłaszają się z pomocą. Jest ich bardzo dużo. Tak samo na granicy – polska straż graniczna proponowała nam herbatę i jedzenie. Cieszymy się, że nas słyszą, wiedzą o nas i pomagają. Mamy nadzieję, że nasi mężczyźni zwyciężą i my wrócimy do domu. Jesteśmy tego pewni. Nie wiemy tylko kiedy to się stanie. Kto mieczem wojuje, od miecza ginie.
Do Lublina rodzina przyjechała autobusem, gdyż – jak mówią – kolejki na granicy samochodowej są znacznie dłuższe. Wraz z nimi jest również dziadek. Wszyscy udają się do rodziny, która pracuje w Polsce.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum