Ponad 100 rolników walczy o odzyskanie pieniędzy od grupy producenckiej „Fruvitaland” z Piotrawina w gminie Łaziska. Firma ogłosiła upadłość, a jej władzom postawiono zarzuty usiłowania oszustwa. Tymczasem sadownicy wciąż czekają na odzyskanie swoich pieniędzy. W poniedziałek (21.02) w tej sprawie rozmawiali w Opolu Lubelskim z posłami Nowej Lewicy.
– Wierzytelności wobec wszystkich podmiotów sięgają 11 milionów złotych – mówi jedna z poszkodowanych osób Edyta Niezgoda. – Mój mąż był zapisany do tej grupy producenckiej. Mamy około 40 tysięcy niewypłaconych wierzytelności Do tego dochodzi kaucja za sprzęt – 8 tys. zł. Ale są rolnicy, którym nie zostało wypłacone nawet 240 tys. zł. Dużo osób zaciągnęło kredyt w banku. Trzeba go spłacać. A wiadomo, jakie teraz są ceny. Ciężko się żyje.
– Moje straty sięgają 240 tysięcy złotych – mówi jeden z rolników Mateusz Jurak. – Nie mamy żadnych informacji. Teraz wszystko drożeje. Nie ma skąd wziąć pieniędzy. Jak mamy my, młodzi trzymać tę gospodarkę, skoro na samym początku przejęcia gospodarstwa mamy „w plecy” „grube” tysiące?
– Na początku współpraca z „Fruvitalandem” wyglądała pięknie. Powstał nowy budynek. Zaczęliśmy dawać na sklepy nasz towar. Wszystko bardziej się opłacało. Potem coś się stało. Do tej pory nie mamy wyjaśnienia dokładnie co się popsuło – opowiada Mateusz Jurak. – Dostarczałem deserowe truskawki i czerwone porzeczki. Cały mój rok został skreślony. Po sezonie musiałem wziąć kredyt, żeby wypłacić należność pracownikom. Od tamtej pory moja sytuacja finansowa cały czas kuleje.
– Jeszcze rok temu dało się te pieniądze z firmy jakoś wyciągnąć. A teraz? Wątpię. Mam wyroki sądowe, nakaz płatności. Ale co ja mogę z tym nakazem zrobić? Nic – dodaje Mateusz Jurak.
– To sytuacja, która się niestety bardzo często powtarza. Dochodzą do nas słuchy, że ktoś gdzieś kogoś wykorzystał finansowo. Do zbliżonej sytuacji doszło choćby w przypadku spółki z Annopola – mówi poseł Arkadiusz Iwaniak, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy. – Mamy projekty ustaw, które mogą uchronić rolników przed tego typu sytuacjami To po pierwsze ustawa o zakazie zakupu poniżej kosztów produkcji, tzw. ustawa o cenie minimalnej. Podobną wprowadzili już Hiszpanie. Pracujemy nad tym i będziemy zgłaszali konkretny projekt. Druga ustawa dotyczy płynności w łańcuchu dostaw. Zakłada ona skrócenie okresu płatności z 60 do 30 dni. Będzie też tam wymienionych szereg kwestii, w których Urząd Skarbowy i Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów będą musiały reagować natychmiast, żeby nie było takich sytuacji, że brak płatności przeciąga się miesiącami, a nikt nie reaguje.
– Zgodnie z procedurami syndyk wyprzedaje majątek, jednak na nasze konta nie wpłynęła nawet złotówka – mówi Edyta Niezgoda. – Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury odnośnie sprzętu, bo był on nam użyczony, ale zarząd spółki mówił, że po 5 latach przechodzi on na naszą własność, zgodnie z tym, co przewidywały warunki dotacji z Unii Europejskiej. Ale na dzisiaj sprzęt nie jest nasz. Mamy popłacone kaucje, a syndyk nam ten sprzęt wyprzedaje.
– Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie zdefraudowania przez „Fruvitaland” środków z pochodzących Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Chcemy się do tego dołączyć, bo nas też zarząd firmy zwyczajnie oszukał – dodaje Edyta Niezgoda.
– Śledztwo prowadzone jest w sprawie usiłowania oszustwa na szkodę Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Spółka w okresie co najmniej od 15 marca 2016 roku do stycznia 2017 roku przedkładała dokumenty poświadczające nieprawdę, dokumenty nierzetelne oraz nierzetelne pisemne oświadczenia, które dotyczyły uzyskania przez spółkę „Fruvitaland” od Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – informuje prokurator Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach.
W sumie zarzuty dotyczące przedkładania fałszywych dokumentów do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa usłyszało 12 osób – w tym prezes i dwóch członków zarządu spółki.
ŁuG / opr. ToMa
Fot. Łukasz Grabczak