Kolejne osoby z Ukrainy uciekły przed wojną do Lublina. Na dworcu kolejowym PKP reporterka Radia Lublin spotkała dziewczynki w wieku od 10 do 14 lat. To Yana, Diana, Maryna i Sofia z Równego.
– Kiedy zaczęła się wojna pierwszego dnia siedzieliśmy w domu – opowiada Yana. – Następnego dnia o piątej nad ranem tata powiedział, że musimy jechać. Planowaliśmy najpierw do wioski do babci, ale kiedy wyjechaliśmy z Równego zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej w wiosce Zorja i zobaczyliśmy wiadomość, że zrzucono bomby na lotnisko w Równem. Nasi ojcowie powiedzieli, że jedziemy do Polski i mamy się nie zatrzymywać.
Ojcowie dziewczynek pozostali w Ukrainie. Na razie pomagają ewakuować dzieci i kobiety do granicy. Dziewczynki martwią się o nich, ale wierzą, że wkrótce wojna się skończy. – Możemy tylko mieć nadzieję w Bogu i po prostu modlić się, aby nam pomagał. Nawet żołnierze mówią, że nie mają już siły, ale czują duchowe wsparcie, które pomaga im iść naprzód i walczyć o naszą ojczyznę
Znajoma z parafii, która wcześniej studiowała w Lublinie, pomogła matkom dziewczynek znaleźć rodzinę, która je przyjęła na pierwsze dwa dni. W momencie nagrania matki czekały przy kasie i decydowały, dokąd udać się dalej.
EwKa / opr. WM
Fot. Piotr Michalski