Izabela Marcisz i Monika Skinder zajęły 9 miejsce w finale drużynowego sprintu techniką klasyczną w biegach narciarskich podczas igrzysk w Pekinie. Sensacyjnie złoto wywalczyły Niemki, przed Szwedkami i reprezentantkami Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego.
Przed finałem Katharina Hennig i Victoria Carl nie były w gronie faworytek. Na początku finałowego biegu były poza ścisłą czołówką, ale nieco przed połową dystansu przebiły się do niej, a na ostatniej zmianie były już liderkami. Na finiszu Carl stoczyła emocjonującą walkę o zwycięstwo ze Jonną Sundling. Ostatecznie Niemki wyprzedziły Szwedki o 0,17 s, a reprezentantki RKO o 0,71.
Marcisz pierwszą zmianę zakończyła na 7 pozycji, a występująca po niej Skinder spadła o 2 lokaty. Na kolejnych dwóch etapach sytuacja się powtórzyła. W drugiej części rywalizacji, kiedy 10-zespołowa obsada wyraźnie się już podzieliła na czołówkę i resztę stawki, Polki utrzymywały już stale przedostatnie miejsce. Do triumfatorek straciły 1.38,16.
Biało-czerwone w swoim półfinale zajęły szóstą pozycję i awans do decydującego biegu wywalczyły jako tzw. szczęśliwe przegrane (przepustkę uzyskało po 4 najlepsze ekipy z każdego półfinału oraz 2 duety z najlepszymi czasami z reszty stawki).
Przed tym startem głośno było o zamieszaniu wokół składu, w jakim miały wystąpić w środę (16.02) biało-czerwone. Marcisz, która została zgłoszona do wszystkich konkurencji podczas tych igrzysk, stwierdziła początkowo, że woli odpocząć wtedy przed biegiem na 30 km. W mediach pojawiały się informacje, że chodzi głównie o konflikt między tą zawodniczką i Skinder. Ostatecznie po rozmowie z prezesem Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniuszem Tajnerem pierwsza z biegaczek zmieniła zdanie.
W 2018 roku podczas igrzysk w Pjongczangu Justyna Kowalczyk i Sylwia Jaśkowiec zajęły w tej konkurencji 7 miejsce.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. PAP/Grzegorz Momot