Plaga złodziei katalizatorów w Lublinie

katalizator 2021 02 27 185320 1024x512 2022 02 04 200437

W Lublinie dochodzi do masowych kradzieży katalizatorów. Złodzieje działają najczęściej na Czubach i na Czechowie. – Dokonujemy zatrzymań, ale ustalenie pochodzenia katalizatora jest często niemożliwe – twierdzą policjanci.

Szlifierka, lewarek i zestaw kluczy. To podstawowe narzędzia złodziei katalizatorów. Tym bardziej sprawnym na wycięcie katalizatora potrzeba około 60 sekund.

– To prawdziwa plaga, bo są kradzione coraz częściej – skarżą się mieszkańcy Lublina. – U mnie w rodzinie był przypadek kradzieży z dwóch samochodów. Nawet z mojego jednego. W nocy położyli się pod busem i zwinęli katalizatory. Z osobówki też. Sąsiadom w bloku wycięli na parkingu w nocy w weekend. Mamy monitoring, ale czy to coś pomoże? Pewnie nie, tego i tak nie widać. Mają teraz te akumulatorowe szlifierki, to podejrzewam, że to jest 1-5 minut roboty i po wszystkim. To porażka – dopowiadają inni.

Komisarz Kamil Gołębiowski, rzecznik prasowy Komedy Miejskiej Policji w Lublinie przyznaje, że złodzieje są coraz lepiej zorganizowani, a skala procederu, nie tylko w Lublinie, nie maleje. – Notujemy dość często takie falowe kradzieże. Jednej nocy zdarza się, że w dzielnicy giną katalizatory z kilku samochodów. Później jest chwila oddechu dla mieszkańców i po pewnym czasie złodzieje znowu wracają. Najczęściej katalizatory giną z dzielnic Czechów i Czuby, czyli tych największych dzielnic mieszkalnych. Znikają przede wszystkim z parkingów niestrzeżonych. Tam sprawcy w kilka minut potrafią ukraść katalizatory z kilku samochodów – mówi komisarz Gołębiowski.

W katalizatory wyposażone są niemal wszystkie samochody poruszające się po drogach publicznych.

– Katalizator jest to część układu wydechowego, która wychwytuje i neutralizuje szkodliwe związki zawarte w spalinach – wyjaśnia Łukasz Drożdż, właściciel jednego z warsztatów samochodowych w Lublinie. – Poprawia jakość, jeśli chodzi o ekologię. Na pewno mniej toksycznych związków wydobywa się do atmosfery.

– Plaga kradzieży katalizatorów jest spowodowana ich wysoką ceną – tłumaczy Piotr Major, pracownik jednej z firm zajmującej się skupem katalizatorów. – Ceny zależą od typu auta. Najdroższe są katalizatory z aut benzynowych. Około 6 tys. zł. jest warty katalizator z Hondy Accord 7 generacji, z silnika VTEC.

Wysoka cena bierze się z wartości metali, z których zbudowany jest potocznie zwany kat. – To ceny palladu i rodu. Są to bardzo wysokie stawki. To najdroższe metale, które występują w silnikach benzynowych, w katalizatorach. Sama obudowa metalowa jest nic nie warta, tylko porcelanowy wkład, który tam jest, albo metalowy, bo i takie są – dopowiada Piotr Major.

Każdy, kto chce sprzedać katalizator w skupie, musi w miarę możliwości określić jego pochodzenie.

– Nie mamy prawa pytać, ale jest oświadczenie, podpisujemy umowę kupna i sprzedaży, gdzie wszystko jest wyszczególnione, że katalizator nie pochodzi z przestępstwa, jest z legalnego źródła, czyli własnego samochodu. Pod tym klient się podpisuje. Poza tym mamy monitoring. Jeżeli coś nawet trafi, mamy tu kilka razy w tygodniu odwiedziny policji – mówi Piotr Major.

Komisarz Kamil Gołębiowski zwraca uwagę, że złodzieje katalizatorów są przeważnie dobrze znani policjantom. To w większości przypadków dobrze zorganizowane grupy. – Zazwyczaj są to osoby, które mają kilka, kilkanaście kradzieży na swoim koncie. Mieliśmy też przypadek, że jeden z mężczyzn, mieszkaniec Lublina, został 2 razy zatrzymany na kradzieży katalizatorów, na gorącym uczynku. Dwa razy został zauważony przez przechodniów, którzy bardzo szybko zgłosili tę sprawę policjantom. Zatrzymaliśmy mężczyznę praktycznie pod samochodem, gdy próbował wyciąć katalizator.

Z obserwacji lubelskich policjantów wynika, że katalizatory kradzione są z aut starych i nowych, drogich i tanich. Najważniejsza ma być dogodna lokalizacja obserwowanego przez złodziei samochodu. Uchronić przed kradzieżą katalizatora się nie da. Jedyną radą jest pozostawianie samochodów w miejscach oświetlonych, a najlepiej na parkingach strzeżonych.

Samochód z wyciętym katalizatorem nie przejdzie okresowych badań technicznych. Jeżeli takie auto zostanie zatrzymane podczas kontroli drogowej, to policjanci mogą zatrzymać dowód rejestracyjny.

FiKar / opr. LysA

Fot. archiwum

Exit mobile version