Rada Unii Europejskiej przyjęła w środę (23.02) oficjalnie pakiet sankcji w odpowiedzi na decyzję Federacji Rosyjskiej o uznaniu obszarów obwodów donieckiego i ługańskiego na Ukrainie za niezależne podmioty i wysłanie do nich swoich wojsk.
– Takie decyzje są nielegalne i niedopuszczalne. Naruszają prawo międzynarodowe, integralność terytorialną i suwerenność Ukrainy, własne zobowiązania międzynarodowe Rosji i dalej eskalują kryzys – uzasadnił konieczność wprowadzenia sankcji wysoki przedstawiciel Unii ds. zagranicznych Josep Borrell (na zdj. z lewej).
Sankcje przewidują ograniczenie rosyjskiemu rządowi dostępu do rynków kapitałowych i usług finansowych w Unii, odcięcie trzech rosyjskich banków od europejskich rynków i zablokowanie handlu z dwiema samozwańczymi republikami.
CZYTAJ: Kolejne sankcje na Rosję za inwazję na Ukrainę
Sankcje są finansowe, ale także personalne. Sankcje zawierają cztery elementy. Po pierwsze – ograniczenie dostępu rosyjskiego rządu do międzynarodowych rynków kapitałowych i usług finansowych, co utrudni Moskwie refinansowanie długu. Po drugie – trzy rosyjskie banki, w tym Bank Centralny Rosji, zostają odcięte od europejskich rynków. Poza tym jest w nich blokada handlu z dwiema samozwańczymi republikami. I ostatni element – na czarną listę z zakazem wjazdu do Unii i zablokowanymi aktywami w Europie zostało wpisanych ponad 350 osób, wśród nich minister obrony, minister gospodarki, szef administracji prezydenta Rosji, rzeczniczka MSZ oraz szefowa telewizji RT, dawniej Russia Today, tuby propagandowej Kremla. Na liście nie ma natomiast prezydenta Władimira Putina.
Sankcje zostały przyjęte, zatwierdzone i weszły w życie ekspresowym jak na Unię tempie. W poniedziałek prezydent Rosji uznał niepodległość samozwańczych republik w Donbasie, dzień później unijni ministrowie spraw zagranicznych dali zielone światło dla nałożenia restrykcji, a od czwartku (24.02) sankcje już obowiązują.
Są one ostrzejsze niż się początkowo spodziewano, ale nie najostrzejsze z całej palety, którą ma do dyspozycji Unia. Jest jednak już zapowiedź, że w każdej chwili mogą być nałożone kolejne restrykcje, jeśli Rosja ponownie zaatakuje Ukrainę.
USA nakładają sankcje na Nord Stream 2
Z kolei prezydent USA Joe Biden ogłosił w środę (23.02) nałożenie sankcji na spółkę Nord Stream 2 AG, operatora gazociągu, a także członków zarządu zarejestrowanej w Szwajcarii firmy. Jak stwierdził, jest to kolejna część pierwszej transzy sankcji w reakcji na ponowne rozpoczęcie rosyjskiej napaści na Ukrainę. – Wczoraj, po bliskich konsultacjach naszych rządów, Niemcy ogłosiły, że wstrzymają certyfikację gazociągu. Dziś rozkazałem mojej administracji nałożyć sankcje na Nord Stream 2 AG i członków jego zarządu – oznajmił Biden w oświadczeniu.
CZYTAJ: Szef unijnej dyplomacji: Osiągnęliśmy jednogłośne porozumienie ws. sankcji wobec Rosji
Prezydent zmienił w ten sposób swoją decyzję z maja 2021 roku, kiedy skorzystał z prawa odejścia od restrykcji przeciwko tej firmie.
Szefem spółki powołanej do nadzorowania budowy i operacji gazociągu Nord Stream 2 jest Matthias Warnig, były funkcjonariusz NRD-owskich służb bezpieczeństwa Stasi i wieloletni znajomy i współpracownik rosyjskiego prezydenta Władimira Putina.
Biden zaznaczył, że sankcje na NS2 są częścią pierwszej transzy sankcji w reakcji na ponowne rozpoczęcie rosyjskiej napaści na Ukrainę w postaci otwartego wkroczenia rosyjskich wojsk do Donbasu. Zastrzegł jednocześnie, że nie zawaha się przed podjęciem kolejnych kroków w przypadku rosyjskiej eskalacji.
CZYTAJ: Kryzys rosyjsko-ukraiński. Niemcy wstrzymują Nord Stream 2
– Za sprawą swoich działań, prezydent Putin dał światu przytłaczający impuls do odejścia od rosyjskiego gazu na rzecz innych form energii – stwierdził Biden. Podziękował przy tym kanclerzowi Niemiec Olafowi Scholzowi za jego „przywództwo” w obliczu rosyjskiej agresji i decyzję o wstrzymaniu certyfikacji gazociągu NS2.
RL / PAP / IAR / opr. ToMa
Fot. PAP/EPA/IAN LANGSDON