Polskiemu Radiu Lublin udało się dotrzeć do kilku osób przebywających aktualnie na Ukrainie. Jak twierdzą, sytuacja w kraju jest napięta i bardzo niepokojąca.
– Obudziłam rano jak zawsze, planowałam zbierać córkę do przedszkola, ale zobaczyłam powiadomienie od placówki, że dziś lepiej zostać z rodziną – obywatelka Ukrainy Ilona Buczkowska. – Od razu poczułam wielki strach. Podeszłam do okna i zobaczyłam dużą kolejkę przy bankomacie. Ludzie już o 7.00 próbowali wypłacić pieniądze. Zobaczyłam, że moi znajomi cały czas udostępniają informacje o aktualnej sytuacji i to spowodowało jeszcze większy strach. Zaczęłam się zastanawiać co należy w takiej sytuacji zrobić. Obudziłam męża, potem sporządziłam dużą listę zakupów – rzeczy, które się nie psują. Potem włączyłam wiadomości. Wszyscy mówili o tym, gdzie szukać schronu, żeby nie panikować. Ale ja nie rozumiem jak nie panikować. Jedyne, co czuję, to wielki strach. Najbardziej martwię się o córkę. Nie wiem jak się w takiej sytuacji zachować, co robić, by ona była bezpieczna.
– Jedną z ukraińskich kart nie da się już zapłacić, terminale płatnicze pokazują błąd – mówi mieszkający w Chmielnickim Ilia Korżyński. – Dużo ludzi stoi w kolejkach do aptek, banków czy bankomatów. Ja ze swoją rodziną zostaję na miejscu. Będziemy czekać na rozkazy ze strony władz. Zamierzamy stosować się do zaleceń, które będą się pojawiać. Jest ogłoszony stan wojenny, więc za dużo opcji nie ma. Można wyprowadzić się na zachód Ukrainy, ale my zostajemy.
Czy można nie panikować w takiej sytuacji? – Można. Trzeba zrozumieć, że mamy armię, która jest silniejsza niż w 14 roku – mówi przebywający obecnie w Kijowie Artem Vovkowycki. – Mamy broń od NATO i bardziej wytrenowanych żołnierzy. Jesteśmy teraz razem. Putin zrobił więcej dla naszej jedności, konsolidacji, niż nasi politycy przez 30 lat niepodległości. To jest straszne tak naprawdę. My jesteśmy na swojej ziemi i będziemy się bronić do ostatniej krwi.
– Moja opinia jest taka, że z Rosją nie da się rozwiązać tej sytuacji w sposób dyplomatyczny – mówi Ilia Korżyński. – Jedyna opcja to wojskowe działanie. Dla mnie już dawno było zrozumiałe, że to tylko kwestia czasu i do ataku dojdzie. Jeśli wróg będzie dalej atakować, to już wiadomo, że obrona terytorialna przyjmie wszystkich, którzy mogą obsługiwać broń. Myślę, że w ten czas każdy znajdzie dla siebie miejsce.
Czy myślisz, że przyjdzie moment, w którym będziesz musiał wyjechać ze swojego domu? – Tak naprawdę ja mam taką możliwość, ale myślę, że do ostatniej chwili tego nie będzie, bo to jest mój kraj – mówi Artem Vovkowycki. – Nie chcę go opuszczać przez to, że Putin ma jakieś swoje imperialne ambicje. To jest mój kraj i chcę teraz w nim żyć. Przez tę wojnę bardziej zrozumiałem, że to jest mój kraj i nie chcę stąd wyjeżdżać.
A jak ogólnie jest w twoim otoczeniu? Co mówią ludzie? – Ja jestem szczęśliwy z tego powodu, że mam takie otoczenie, które lubi swój kraj – podkreśla Artem Vovkowycki. – I właśnie większość tych ludzi, którzy są moimi znajomymi, są patriotami. Często mówiliśmy o tym, że jak będzie ten moment, to będziemy się bronić, iść do armii. Nie będziemy uciekać. Będziemy walczyć.
W nocy polskiego czasu prezydent Władimir Putin poinformował o rozpoczęciu operacji zbrojnej.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum