– Prawie 1700 hektarów lasów ma być wycięte w okolicach Biłgoraja – alarmują lokalni działacze i zbierają podpisy pod petycją, której postulaty mają ograniczyć wycinkę. Chodzi głównie o sosny. Lasy Państwowe odpowiadają, że to zrównoważona gospodarka leśna, której zadaniem jest wycinka drzew osiągających wiek rębny.
– Docierały do nas sygnały o planach nadleśnictwa i postanowiliśmy działać – mówi Bogdan Kiełbasa z grupy społecznej „Biłgoraj broni swojego lasu”. – Zasmuciło nas i zatrwożyło to, co zobaczyliśmy w „Planie urządzania lasu”. Ograniczając się tylko do rębni zupełnych, czyli tych miejsc, gdzie Nadleśnictwo wycina do gołej ziemi wszystkie drzewa, zaplanowano wyciąć aż 1640 hektarów lasów. To więcej niż w całym ostatnim 20-leciu.
– W latach 2000-2009 wyciętych zostało jedynie 714 hektarów lasu. W „Planie urządzania lasu” na lata 2010-2019 przewidziano wycięcie 854 hektarów – wylicza Andrzej Roszkowski z grupy „Biłgoraj broni swojego lasu”. – Zbieramy podpisy, bronimy okolicznych lasów. Nie zabraniamy leśnikom wycinki drzew, ale chcemy, aby ta gospodarka była racjonalna, żeby starodrzew pozostał. Walczymy o to, żeby zmniejszyć liczbę wycinanych drzew.
– W większości są to rębnie, które zajmują powierzchnię około 4 hektarów każda. To przerażające. Aktualnie jesteśmy w 3. roku obowiązywania „Planu urządzenia lasu”, który kończy się w 2029 roku. Jeżeli Nadleśnictwo zrealizuje go w 100%, to wytnie tyle drzew, ile zajmowałoby 2300 pełnowymiarowych boisk piłkarskich – dodaje Bogdan Kiełbasa.
– To nie 1700 hektarów na raz. To zręby wykonywane przez 10 lat. Ponadto wycinki są rozdzielone na cały teren prawie 18 tys. hektarów Nadleśnictwa – odpowiada nadleśniczy Nadleśnictwa Biłgoraj ,Andrzej Borowiec. – Gdyby pozostały same starsze drzewostany, to w pewnym okresie weszłyby w fazę rozpadu i mielibyśmy gradację owadów, deprecjację drewna i zagrożenie dla życia i zdrowia ludzi poruszających się po takich lasach.
– W naszej szkole udało się na razie zebrać pod petycją 30 podpisów, ale wyłącznie dlatego że nauczanie w szkołach odbywa się w trybie zdalnym. Na razie więc miały wykazać się panie z klas I-IV. Będziemy dalej zbierać podpisy, ponieważ liczba wycinanych drzew jest zatrważająca. A wiem, o czym mówię, ponieważ praktycznie codziennie jestem w lesie – mówi Aldona Dołomisiewicz, nauczycielka jednej z biłgorajskich szkół.
Nie wszyscy mieszkańcy popierają autorów petycji: – Lasy trzeba chronić. Ale rębność lasu sosnowego to 100 lat. A jeżeli sosna będzie starsza, będzie uschnięta i zmurszała. Zaś drewno jest nam potrzebne. Nie może tak być, że zabraniamy całkowicie wycinki. Jeśli gospodarka leśna jest zdrowa, nie mam żadnych sprzeciwów – mówi jeden z mieszkańców miasta.
– Domagamy się, aby zmniejszyć powierzchnię rębni zupełnych o połowę, czyli do poziomu porównywalnego do ostatniego dziesięciolecia. W promieniu 5 kilometrów od granic administracyjnych Biłgoraja chcemy zaniechania rębni zupełnych, na rzecz złożonych z długim okresem odnowienia. Domagamy się też zmniejszenia powierzchni poszczególnych rębni zupełnych maksymalnie do 2 hektarów. Poza tym chcemy wyznaczenia stref społecznego użytkowania lasu i zakazania prowadzenia prac przy wyrębie lasu od 1 marca do 15 października, czyli w okresie lęgowym ptaków – wylicza Bogdan Kiełbasa.
– To bezpodstawne zarzuty, częściowo „wyssane z palca”. Bowiem gospodarka leśna jest rozłożona na długi okres odnowienia. Wszystkie nadleśnictwa w Polsce w taki sposób wykonują swoje zadania. Mało tego, robią to również parki narodowe – odpowiada Andrzej Borowiec. – Żadna petycja na razie do mnie nie wpłynęła. Jeżeli wpłynie, w odpowiednim czasie na nią odpowiemy – dodaje.
Członkowie biłgorajskiej grupy społecznej nadal zbierają podpisy pod petycją na terenie miasta. W środy i w piątki działaczy można spotkać w Galerii Biłgorajskiej.
RyK / TsF / opr. ToMa
Fot. archiwum