Siostry Franciszkanki Misjonarki Maryi 100 lat temu uciekły z Odessy. Znalazły bezpieczny dom w Łabuniach. Dziś same dają schronienie uchodźcom z Ukrainy.
– Przygotowując się do jubileuszu stulecia obecności w Polsce nigdy nie przypuszczałyśmy, że będziemy go świętować w takich okolicznościach – mówi siostra przełożona Zgromadzenia FMM w Łabuniach, Maria Bobrowska. – Kiedyś same 100 lat temu opuszczałyśmy Odessę ze względu na sytuację polityczną i wraz z sierotami zostałyśmy hojnie przyjęte przez państwa Szeptyckich, którzy podarowali nam dom tutaj, w Łabuniach. Dzisiaj po 100 latach widzimy, że sytuacja się powtarza. Teraz my możemy przyjąć tych, którzy uchodzą z Ukrainy i potrzebują noclegu. Naprawdę to taki specyficzny, trudny czas chyba dla nas wszystkich.
– W Łabuniach jestem od prawie 3 lat. Wcześniej miałam doświadczenie na Ukrainie, przez 3 lata byłam w Dunajowcach. A potem przez 10 lat w Rosji – mówi siostra Beata Stachowska. – Obecnie na Ukrainie mamy dwie wspólnoty: w Dunajowcach koło Kamieńca-Podolskiego i w Krzywym Rogu. Nasze siostry zostały z ludźmi. Mamy z nimi stały kontakt. Tam ciągle wyją syreny, muszą schodzić do schronów. Choć Krzywy Róg jest blisko Mikołajewa, siostry żyją jakby swoim normalnym życiem. Wczoraj (06.03) odbywały się katechezy, ludzie przyszli na msze. Robią to, co robiły do tej pory, a oprócz tego otworzyły punkt medyczny. Natomiast w Dunajowcach siostry przepakowują dary, które przychodzą z Polski i wywożą w kierunku na Charków.
– Przez nasz dom przewinęło się około 10 osób, które były czasowo. Przyjechały na chwile, odpoczęły, zjadły i pojechały dalej. Na stałe w domu znajdują się 15 osób. Jest to 6 mam ze swoimi dziećmi. Wiemy, że w drodze są już następne osoby z naszej parafii z Dunajowiec, które czekają na granicy na przyjęcie – opowiada s. Maria Bobrowska.
– Przyjechałam z województwa wołyńskiego. Zostaliśmy przyjęci dosyć dobrze. Najważniejsze, że mamy osobne miejsce i możemy być razem z dziećmi, które dobrze się czują. Pod względem psychologicznym czasami jest trudno: jak jest hałas i kiedy słyszymy, jak latają samoloty. Dzisiaj rozpoczną się zajęcia dla dzieci. Trochę chorowaliśmy, ale doszliśmy do siebie. Panie pomagają i angażują się we wszystko. Potem dalej będą pomagać – mówi Walentyna z Ukrainy.
– Próbujemy jakoś organizować tym dzieciom zajęcia. Siostry z nowicjatu, domu formacyjnego bardzo się anagażują, biorąc te dzieci na spacery, zabawy. Próbujemy coś dla nich robić. Mamy dzieci, które z mamami już były w schronie, doświadczyły bombardowania, więc przeżywają to bardzo – opowiada siostra przełożona Zgromadzenia FMM.
– Gdy dowiedziałam się, że tutaj są mamy z dziećmi z Ukrainy, to przez myśl mi przeszło, że tutaj mogłabym coś od siebie dać – mówi Halina Piskorz, która mieszka w Łabuniach i jest emerytowaną nauczycielką. – Zmobilizowałam koleżankę emerytkę i dzisiaj jesteśmy z dziećmi. Będą to nasze pierwsze zajęcia. Zabawy, zajęcia z muzyką, rysowanie, lepienie, tak żeby ten czas dzieciom przyjemnie wypełnić; żeby mogły się tutaj dobrze czuć.
Osoby chcące wesprzeć placówki sióstr w Dunajowcach i Krzywym Rogu mogą kontaktować się ze zgromadzeniem w celu weryfikacji potrzeb pod numerem 84 6113052.
AP / opr. AKos
Fot. AP