25.03.2022 Halo komiks

25.03.2022 halo komiks 2022 07 04 184111

Punisher Marvel Knights (wyd. Egmont Polska) tom drugi – to tutaj Garth Ennis – wraz z kolegami – bardzo dobrze się bawi. Na tyle dobrze, że nawet obserwowanie jak te chłopaki się bawią może przynieść frajdę czytelnikowi. Bo poza tym, że są tutaj standardowe, świetnie napisane krótkie historie z finalizującym je ostatecznym, mocnym zdaniem, to jest coś jeszcze. Jest na przykład odcinek niemy, stworzony wespół ze Steve’em Dillonem – bardzo zgrabnie, powiedziałbym „filmowo” poprowadzony. Jest kawałek dentystyczny, w którym akcję obserwujemy z perspektywy jamy ustnej pewnego mafioza, a Punisher przerywa milczenie na temat znaczenia nitkowania w pielęgnacji uzębienia. Jest też krótkie wejście na temat gorącego dziennikarskiego tematu. A na deser – odcinek, który świadczy o tym, że Punisher ma poczucie humoru. Choć nie tak duże jak Garth Ennis, który raczej w niespotykany sposób podchodzi do tematu crossoverów, czyli komiksów, w których spotykają się różni bohaterowie danego uniwersum. Jest też na poważnie – Ennis na przykład wysyła Franka do swojego rodzinnego Belfastu albo splata jego losy z postacią z poprzedniego tomu w nieco westernowej opowiastce. Drugi tom wydanego pod szyldem rycerzy Marvela Punishera to bardzo równa lektura nie tylko pod względem scenariusza, ale i rysunków. Choć zdecydowanie wybija się tu Steve Dillon, który jest idealnym partnerem zawodowym Ennisa, to i reszta ekipy w postaci Toma Mandrake’a i Daricka Robertsona nie schodzi poniżej pewnego poziomu i sprawnie realizuje powierzone przez scenarzystę zadania. Tom trzeci w przygotowaniu – i bardzo dobrze.

Tymczasem jeśli chodzi o niewydane u nas rzeczy, to ściągnąłem z półki album Doctor Strange: The Flight of Bones (wyd. Marvel). Doctor Strange, przez niektórych w spolszczonej wersji nazywany Doktorem Dziwu, to nadworny mag uniwersum Marvela. I ten komiks nie byłby w zasadzie niczym szczególnym, bo przedstawia kolejną przemysłową przygodę tej postaci, gdyby nie jedna rzecz. Otóż na łamach tego albumu dochodzi do spotkania po latach dwóch komiksowych artystów, którzy przez polskich wydawców są zgodnie omijani szerokim łukiem. Chodzi o Petera Milligana, scenarzystę oraz Teda McKeevera, scenarzystę i rysownika. Niegdyś panowie pracowali razem nad elektryzującym i artystycznie dojrzałym komiksem The Extremist dla Vertigo, a teraz wystąpili na łamach opowieści o Doktorze Dziwu. Niestety, nie jest to wspólny występ. Panowie działają tu oddzielnie – Milligan napisał scenariusz dla Franka Brunnera, zaś McKeever sam napisał i narysował swoją historię. Często to robił, na łamach różnych, czasem bardzo niespodziewanych zeszytów. Oba kawałki mają po jedenaście stron, są czarno-białe i w sposób melancholijny lub zabawny rozprawiają się z postacią doktora. Pierwotnie zostały opublikowane w zeszycie Mystic Hands of Doctor Strange, co można pewnie przetłumaczyć jako Mistyczne rączki doktora Dziwu. I są to bardzo interesujące komiksy. Bo Milligan umiejętnie wieńczy tę krótką opowieść o magii, dodając nieco ducha z Hellblazera z konkurencyjnego uniwersum, a McKeever swoim zwyczajem podchodzi do sprawy niekonwencjonalnie, tworząc kolejną niewielkich rozmiarów perełkę. 22 strony porządnego komiksowania, odległego od superbohaterskiego stereotypu. Kto wie, może kiedyś doczekamy się wydania tego komiksu w Polsce. Albo zbiorczej edycji krótkich smakołyków Milligana lub McKeevera, które rozsiane są po dwóch najważniejszych uniwersach komiksowych za oceanem.

Exit mobile version