Przekraczają przejścia graniczne, gdzie odbierają ich znajomi i rodziny, inni trafiają pod opiekę wolontariuszy, którzy organizują im dalszy transport do Polski i kolejnych krajów. Ich relacje są wstrząsające. Widzieli bombardowane miasta, samoloty rosyjskiego agresora nad domami i spadające rakiety. Niektórym dotarcie do Polski zajęło kilka dni. Są jednak też i tacy, którzy wyjeżdżają z Polski do ogarniętej wojną Ukrainy. Mijają się m.in. na dworcu kolejowym w Przemyślu.
Fot. Piotr Michalski