Niedzielny rosyjski atak na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa w Jaworowie w obwodzie lwowskim, w pobliżu granicy z Polską, był słyszalny m.in. w Lubaczowie na Podkarpaciu. Mieszkańcy przyznają, że nad ranem obudziły ich głośne wybuchy.
Lubaczów położony jest ok. 10 km od przejścia granicznego w Budomierzu. W linii prostej od Jaworowa podkarpackie miasto dzieli około 30 km.
CZYTAJ: Ukraina: 35 osób zginęło w wyniku ataku w obwodzie lwowskim
Jak powiedziała Małgorzata, która mieszka w Lubaczowie, głośne wybuchy obudziły ją ok. 5 nad ranem. – Przestraszyłam się. Najpierw słyszałam cztery wybuchy, potem chwila przerwy i kolejne dwa. Szyby w domu zadrżały – przyznaje.
CZYTAJ: Holenderscy ochotnicy ranni w rosyjskim ataku rakietowym na poligon pod Lwowem
Z kolei Agata, która mieszka w jeszcze bliżej położonej granicy miejscowości – Krowica Sama, potwierdza, że słyszała wybuchy i widziała łunę ognia, a następnie dym po stronie Ukrainy.
Mieszkańcy innych miejscowości w pobliżu Lubaczowa, m.in. Szczutkowa, Młodowa, Budomierza czy Oleszyc także potwierdzają, że rano słyszeli wybuchy i widzieli dym unoszący się po ukraińskiej stronie.
Celem ataku na jaworowski poligon było m.in. zablokowanie dostaw wsparcia dla Ukrainy
Cel ataku na jaworowski poligon wojskowy jest taki, żeby zablokować łańcuch dostaw wsparcia dla Ukrainy oraz aby spowodować większą panikę na zachodzie Ukrainy – ocenił były dowódca jednostki specjalnej GROM gen. dyw. rezerwy Roman Polko.
Polko zapytany przez PAP, dlaczego rosyjska armia wybrała akurat ten cel, powiedział, że „warto sobie zdać sprawę, jaki cel realizuje Putin”. – Otóż to nie jest tylko Ukraina, tylko pójście dalej. To nie jest PR-owsko mówione, że to jest atak w istocie na Europę, a Ukraina jest tym krokiem, którym ma prowadzić do tego, żeby przejąć kontrolę w Europie – podkreślił generał.
– Natomiast cel taku jest taki, żeby zablokować łańcuch dostaw, żeby spowodować większą panikę również na zachodzie Ukrainy. Również, aby fala migrantów była jeszcze większa, potężniejsza. Żeby rzeczywiście siać strach, panikę, grozę, a jednocześnie spowodować, aby nie były drożne linie zaopatrywania, które idą ze wsparciem dla Ukrainy – ocenił Polko.
CZYTAJ: Doradca prezydenta USA: Nalot przy polskiej granicy dowodzi, że Putin rozszerza kierunki ataków
Spytany, czy niedzielny atak na jaworowski poligon wojskowy mógł być znakiem ostrzegawczym dla NATO zaznaczył, że „nie”. – Tych znaków ostrzegawczych było dużo. Putin eskaluje właściwie od drugiej wojny czeczeńskiej. A od 2008 roku od ataku na Gruzję ciągle eskaluje napięcie – ocenił. – Tak samo podczas działań, które są prowadzone na Ukrainie. Nawet to, że jego armia pokazała kiepskie morale, że rzeczywiście trzeci tydzień walczy i nie odnosi znaczących sukcesów, nie zmienia jego życzeniowego myślenia, żeby zmusić Ukrainę do poddania się i żeby dalej terroryzować i szantażować Zachód – mówił.
– Mam nadzieję, że Zachód, a po pierwsze siły NATO, przygotowuje warianty odpowiedzi na różne warianty eskalacji, które Putin realizuje. Nie można się dać zaskoczyć. Trzeba mieć inicjatywę i trzeba mieć gotowe warianty, które pokażą Putinowi, jakiej linii nie może przekroczyć oraz jakie – w tej sytuacji gdyby eskalował na zachodzie Ukrainy – konkretne militarne działania podejmie sojusz, aby blokować jego działania – dodał były dowódca jednostki specjalnej GROM.
W niedzielę w wyniku rosyjskiego ataku na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa w obwodzie lwowskim na zachodzie Ukrainy, w pobliżu granicy z Polską, zginęło 35 osób, a 134 zostały ranne.
Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa znajduje się niecałe 40 km od Lwowa i ok. 20 km od granicy z Polską.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. Nexta/ Twitter