Do ekstraligowej kobiecej drużyny Górnika Łęczna dołączyła zawodniczka z Ukrainy. Olga Shalimova wcześniej występowała w SC Dnipro, ale przez inwazję Rosji na Ukrainę musiała wyjechać z kraju.
Na jednym z treningów GKS Górnik Łęczna była nasza reporterka, która rozmawiała z Olgą Shalimovą.
– Obudziły mnie wybuchy. To było straszne uczucie. Ten dźwięk był przerażający i nie da się go opisać. Od razu zadzwoniłam do rodziny. Oni biegli już do schronu. Na początku strzelano tylko trochę, ale z każdym dniem jest coraz gorzej – opowiada Olga Shalimova. – Najpierw strzelali na obrzeżach miasta, teraz celują w domy i miejsca, gdzie są ludzie. Zniszczyli boisko sportowe, na którym trenowałam 8 lat. Wiem, że tam już nie ma dachu. Nie mogę zrozumieć, dlaczego strzelają do wszystkich obiektów, a nie tylko do wojskowych. Miasta takie jak Charków, Mariupol są już praktycznie zniszczone. Nie rozumiem, co my im zrobiliśmy.
– Olga jest z nami już od około tygodnia. Czyniliśmy starania już przed rundą o tę zawodniczkę. Szukaliśmy wzmocnień do naszego zespołu za wschodnią granicą – mówi Robert Makarewicz, trener Górnika Łęczna, pierwszego zespołu ekstraligi kobiet. – Sytuacja zrobiła się bardzo dynamiczna. Liga ukraińska jest oczywiście zawieszona. W tym momencie jedynym sposobem na to, żeby zawodniczki dalej się rozwijały i grały w piłkę nożną, jest zmiana miejsca pracy. Zaoferowaliśmy przyjazd. Jesteśmy na etapie podpisywania umowy z zawodniczką. Jesteśmy dobrej myśli. Cieszymy się, że mogliśmy jej zapewnić podstawowe potrzeby dla człowieka i sportowca. Zdajemy sobie sprawę, jaka jest sytuacja w Ukrainie.
– Po przekroczeniu granicy czuję spokój, ale tylko praktyczny. Mam spokojne niebo na głową, jest cicho, ale wydaje mi się, że nie można być spokojnym – mówi Olga Shalimova. – Teraz jestem bezpieczna, ale moje serce jest gdzie indziej. To mój kraj i jest mi ciężko nie być w domu. Całe swoje życie chciałam robić to, co lubię, szczególnie jeśli chodzi o piłkę. Grałam w drużynie w Dniepropietrowsku, a przez wojnę straciłam swój klub. Zdecydowałam, że muszę kontynuować swoją sportową działalność. Trwa wojna, ale przecież nie muszę niszczyć swojej kariery zawodowej. Powinnam dalej inwestować siły, walczyć i prosić o pomoc. Oczywiście na moją decyzję o dołączeniu do nowej drużyny wpłynął fakt, że cała moja rodzina straciła pracę i wiedziałam, że muszę pomagać im tam, w Ukrainie.
– Cieszymy się, że Olga jest z nami. Kolejna zawodniczka to kolejne wzmocnienie i kolejna walka o pozycję na boisku. Rywalizacja się podnosi – stwierdza Roksana Ratajczyk, piłkarka GKS Górnik Łęczna. – Wydaje mi się, że Oldze też się tu podoba. Na pewno odczuwalna jest bariera językowa, bo Olga nie mówi po polsku, tylko po ukraińsku i rosyjsku. Dziś widziałam, że wzięła słownik i zaczęła uczyć się polskiego, więc bariera na pewno zniknie. Nawet pomimo bariery dogadujemy się na boisku.
– Widzę, że tutaj podejście jest bardziej profesjonalne. Sposób, w jaki odbywają się treningi, jak przygotowują zawodników, kolosalnie różni się od podejścia w Ukrainie – przyznaje Olga Shalimova. – Jestem zaskoczona, ale bardzo się cieszę, że będę mogła trenować w europejskich warunkach. Wiem, że w ekstralidze może być ciężko, ale uważam, że jeśli w działalności nie ma trudności, to nie będzie rozwoju. Uważam, że trzeba iść tam, gdzie jest strach, gdzie może być niełatwo. Wtedy można stać się silniejszym, lepszym.
– Olga jest typową zawodniczką z krajów wschodnich, czyli jest silna, mocna fizycznie, zadziorna, potrafiąca grać w obronie, jeden na jeden, mocno stojąca na nogach. Myślę, że tu jest deficyt, jeśli chodzi o polską ekstraligę. Takich silnych zawodniczek jest mało. Więcej jest takich technicznych, filigranowych. Te atuty chcielibyśmy wykorzystać w ekstralidze kobiet – mówi trener Robert Makarewicz. – Nie jest łatwo wejść do zespołu lidera ekstraligi. U nas jest bardzo duża rywalizacja i ona na pewno zdaje sobie z tego sprawę. Na każdej pozycji rywalizacja jest bardzo mocna. Na pewno żadnych forów z tytułu tego, że jest uchodźczynią, nie będzie miała. Ale chcemy zapewnić jej tu optymalny rozwój i pomóc w dojściu do formy. Myślę, że zespół też jest świadomy tego, że taka zawodniczka może nam pomóc w rozwoju i osiągnięciu naszych celów. Dlatego jestem optymistą.
– W tej drużynie czuję się bardzo dobrze. Czasem nawet myślę, że to nie jest rzeczywiste. Jeśli chodzi o grę tutaj, bardzo podoba mi się to, że cały czas trzeba wkładać dużo wysiłku, tak jakby się było na meczu. Rozumiem, że w przyszłości da to niesamowicie duże efekty – stwierdza Olga Shalimova.
– Ola dopiero zaczęła ten okres, to dopiero pierwsze treningi z nami. Najpierw musimy odbudować jej formę, ale myślę, że to kwestia dni. Niedługo wejdzie na wyższe obciążenia i będzie pełnoprawną zawodniczką – mówi Marcin Banaszek, drugi trener drużyny. – Próbujemy dogadywać się w trzech językach. Pierwszy trener zna język rosyjski, więc tu nie ma problemu, próbuje się dogadywać. Reszta próbuje trochę po angielsku, korzystamy z translatora. Ale Olga jest bardzo ambitna i powiedziała, że w ciągu miesiąca nauczy się polskiego.
Olga Shalimova uczestniczyła już w trzech treningach z koleżankami z Łęcznej. Zawodniczki GKS Górnika Łęczna to trzykrotne mistrzynie Polski w piłce nożnej i dwukrotne zwyciężczynie Pucharu Polski kobiet.
InYa / opr. WM