WOT odnotowuje w całym kraju znaczny wzrost zainteresowania służbą. W Lublinie także nie brakuje chętnych do wstąpienia w szeregi terytorialsów.
– Chciałem nauczyć się strzelać. Zależało mi też, żeby kontynuować tradycje rodzinne. Wszyscy u mnie w rodzinie byli w wojsku: dziadek, tata; brat dziadka służył nawet zawodowo. Chciałbym przyczynić się do ewentualnej obrony kraju – mówi jeden z ochotników.
– Już od dawna o tym myślałam, ale punktem zapalnym był wybuch wojny w Ukrainie. Chcę umieć obronić ojczyznę. Czuję się patriotką. Myślę, że dużo więcej kobiet powinno iść w tym kierunku – uważa kolejna ochotniczka.
CZYTAJ: Terytorialsi zwiększają pomoc dla Ukrainy
– To obowiązek każdego Polaka, który jest zdolny do tego typu działań. Dla mnie to zaszczyt, że mogę zrobić coś dla ojczyzny i dla społeczeństwa. To wielki zaszczyt mieć na sobie mundur Wojska Polskiego – dodaje kolejny ochotnik.
– Zainteresowanie służbą w Wojskach Obrony Terytorialnej od samego początku powstania naszej formacji na Lubelszczyźnie było na wysokim poziomie. Teraz, od momentu agresji Rosji na Ukrainę, zainteresowanie wzrosło kilkukrotnie – przyznaje porucznik Marta Gaborek, oficer prasowy 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
– Jest znaczny wzrost zainteresowania służbą w ramach Wojsk Obrony Terytorialnej, ale także innymi formami ochotniczymi służby wojskowej, jak służba przygotowawcza – mówi major Marek Kubicki, rzecznik Wojskowej Komendy Uzupełnień w Lublinie. – Jeżeli chodzi o terytorialną służbę wojskową, w dużym zakresie zgłaszają się młodzi mężczyźni w wieku 20-30 lat. Panie też cały czas się zgłaszają. Są chętne. Można powiedzieć, że to 50 na 50 procent. Te osoby przede wszystkim zgłaszają chęć przeszkolenia, pomocy społeczeństwu. Jednym z zadań terytorialnej służby wojskowej jest pomoc społeczeństwu lokalnemu.
– Zainteresowanie służbą w WOT bierze się też z bardzo wielu komentarzy, jakie ostatnio słyszymy za pośrednictwem mediów i kanałów społecznościowych, o spektakularnych sukcesach ukraińskiej obrony terytorialnej – zauważa pułkownik Marek Pietrzak, rzecznik prasowy Dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej. – Te wszystkie informacje spowodowały zmianę postrzegania naszych Wojsk Obrony Terytorialnej. Duża część społeczeństwa zrozumiała rolę WOT, siłę naszego hasła, czyli terytorialności, siłę ducha walki. Te osoby przekonały się, że lekka piechota rzeczywiście potrafi efektywnie walczyć z czołgami.
CZYTAJ: Szef MON: do 6 tys. terytorialsów zaangażowanych w pomoc Ukraińcom
– Najczęściej dzwonią ostatnio osoby, które w przeszłości pełniły już służbę wojskową, które mają już teraz ustabilizowaną sytuację życiową i zawodową. Chciałyby pomóc swoim rodzinom i najbliższym. Chciałyby wiedzieć, jak to zrobić w razie czego – przypomnieć sobie służbę, obycie z bronią i zapewnić bezpieczeństwo sobie i najbliższym – mówi starszy kapral Beata Bielińska, rekruterka 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
– Wróciłam do Polski dwa lata temu i od roku myślałam o wstąpieniu do WOT. Teraz, biorąc pod uwagę sytuację, jest świetna okazja, żeby wstąpić i służyć pomocą. Trzeba myśleć o najlepszym, a być przygotowanym na najgorsze. Jestem optymistką, ale trzeba też być realistą. W razie czego chcę być przygotowana – mówi jedna z ochotniczek.
– 25 marca rozpoczynamy wcielenie do szkolenia podstawowego i szkolenia wyrównawczego – zapowiada porucznik Marta Gaborek. – Szkolenie podstawowe, czyli dla osób, które jeszcze nie rozpoczęły swojej przygody z wojskiem, to 16 dni intensywnego szkolenia w jednostce. Uczestnicy będą skoszarowani. Na wstępie jest robiony test sprawności fizycznej. Jeżeli chodzi o samo szkolenie, to przede wszystkim stawiamy na podstawy strzelectwa i obsługi broni – to jest najważniejsze. Są też podstawy taktyki, szkolenie medyczne, szkolenie z OPBMR-u, czyli z obrony przed bronią masowego rażenia. Oczywiście są także regulaminy i musztra, bo to też należy do życia wojskowego. Szkolenia odbywają się zawsze na zewnątrz, bez względu na pogodę. Czas szkoleniowy to 12 godzin dziennie. Jest to szkolenie wymagające.
Informacje o tym, jak zostać terytorialsem, można znaleźć na terytorialsi.wp.mil.pl.
LilKa / opr. WM
Fot. archiwum