Na dworcu kolejowym we Lwowie wolontariusze Lwowskiej Okręgowej Administracji zorganizowali pokoje dla matek dziećmi uciekającymi przed wojną. Są materace, karimaty, zabawki, punkt medyczny i psycholodzy.
Liczba uchodźców na dworcu kolejowym we Lwowie jest widocznie mniejsza, niż kilka dni temu. W środę po południu na placu przed halą główną było kilka tysięcy osób. Cały czas działają punkty pomocowe, a w specjalnych namiotach uchodźcy mogą się ogrzać, otrzymują leki, żywność i napoje. Uchodźcy na pociąg ewakuacyjny do Przemyśla czekają w przejściach podziemnych w kilkunastogodzinnych kolejkach.
CZYTAJ TEŻ: We Włoszech skonfiskowano majątki rosyjskich oligarchów o wartości prawie 1 mld euro
Na dworcu pomocy udziela im 1200 wolontariuszy Lwowskiej Okręgowej Administracji. „Na jedną zmianę przychodzi od 80 do 100 wolontariuszy, pracujemy na 3 zmiany. Zaczęliśmy działać na dworcu 28 lutego i w pierwszej kolejności zorganizowaliśmy tu centrum informacyjne dla wszystkich uchodźców” – powiedział wolontariusz Wołodymir.
Dodał, że w pierwszych dniach po wybuchu wojny przybywający na dworzec ludzie nie wiedzieli skąd odjeżdżają pociągi do Przemyśla, a skąd autobusy do Warszawy czy do Krakowa. „Było też brudno, brakowało jedzenia. Małymi krokami zaczęliśmy to organizować. W pierwszej kolejności zorganizowaliśmy pokój dla matek z bardzo malutkimi dziećmi. Przygotowaliśmy spanie, rozłożyliśmy karimaty, zapewniliśmy żywność, pampersy. Razem z psychologami, którzy też mieli pełne ręce roboty, organizowaliśmy medyczny punkt” – podkreślił.
„W drugiej kolejności przygotowaliśmy salę z miejscami siedzącymi dla osób starszych i drugi pokój – dla matek z dziećmi. Obok zorganizowaliśmy magazyn i centrum żywnościowe” – dodał.
Tłumy ludzi udało się rozładować dzięki wprowadzeniu „regulowanych kolejek”, które kierowały uchodźców na konkretne perony. „Dziś jest już dobrze widoczne, że peron piąty to pociągi do Przemyśla i do Hrubieszowa. Wolontariusze pomagają ludziom w tych kolejkach, donoszą wodę, jedzenie” – powiedział i podkreślił, że usprawniono też dostawy pomocy.
„Mamy dużo pomocy humanitarnej z Polski, wszystko segregujemy i rozdzielamy do poszczególnych punktów. Sytuacja jest już opanowana. Jak ludzie przyjeżdżają pociągiem to spędzają tu trzy, cztery godziny i wyjeżdżają, a wcześniej spędzali tu nawet kilka dni” – ocenił.
„Widać, że ruch się zmniejszył i na dworcu jest spokojniej. To, co było tuż po wybuchu wojny, to był dramat. Ludzie spali na korytarzach, na schodach, każdy fragment tego pomieszczenia był wykorzystany. Teraz jest zdecydowanie lżej” – podsumował.
PAP / RL opr. KS
Fot. PAP/EPA/MYKOLA TYS