W Lublinie rozpoczął się pilotażowy projekt Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, który polega na objęciu kilkudziesięciu ukraińskich rodzin pomocą finansową.
Rodziny otrzymają karty bankomatowe, które przez kilka miesięcy będą zasilane kwotą tak zwanego „minimum egzystencji w Polsce”. Minimum egzystencji w Polsce wyliczane jest w oparciu o liczbę członków rodzin. W 2021 roku rodzina z trójką dzieci – otrzymywała 438,63 na osobę (2193 zł na całą rodzinę).
– Taka forma pomocy, wypracowana przez wiele lat, jest najbardziej skuteczna i najtańsza – mówi Polskiemu Radiu Lublin prezes Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, Wojciech Wilk. – Realizujemy projekty pomocy humanitarnej dla uchodźców w Libanie od 2012 roku. Naszym głównym sposobem niesienia pomocy są zapomogi finansowe. Mamy w Polsce największy kryzys uchodźczy od II wojny światowej. Przynosimy wiedzę, którą wypracowaliśmy na Bliskim Wschodzie przez 10 lat, aby tu, na naszej ziemi nieść pomoc humanitarną w sposób, który uważamy za najbardziej skuteczny. Chodzi o zapomogi finansowe, które pozwalają uchodźcom przeznaczyć środki na najbardziej potrzebne rzeczy, czyli zakup żywności, ubrań, wyprawki dla dziecka do szkoły, wynajem mieszkania czy zakup środków higienicznych.
– Pomoc jest całkowicie skoordynowana z biurem Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców. Nie jest finansowana ze źródeł polskich – zaznacza Wojciech Wilk. – Będzie finansowana ze źródeł organizacji międzynarodowych. Uchodźca otrzymuje kartę bankomatową, którą potem może wziąć ze sobą. Nie będzie ona działać w Ukrainie, ale jeżeli uchodźca przemieści się w obrębie Polski, to pomoc pójdzie za nim. Nie ma możliwości, żeby próbować znaleźć każdą taką osobę, dowozić jej paczkę z jedzeniem czy środkami higienicznymi, gdyż byłyby to potężne koszty logistyczne. Zapomoga pieniężna ma ten plus, że po jednorazowej rejestracji, przekazaniu karty bankomatowej, kolejne doładowania tej karty są już praktycznie bezkosztowe. Koniec końców te środki finansowe zostaną wydane w polskich sklepach.
– Zapomogi finansowe są potrzebne, dlatego że ta pomoc będzie trwała minimum 3-4 miesiące. Paczki żywnościowe dla uchodźców skończą się w przeciągu 2-3 tygodni. Ludzie, którzy obecnie są wolontariuszami, będą musieli wrócić do pracy, do szkół, na uczelnie. Ilość pomocy rzeczowej, która została udzielona, także niedługo się skończy. Mówię to nie jako prezes fundacji, ale jako osoba, dla której obecny kryzys jest 23. kryzysem humanitarnym, który widzi na świecie i 5. lub 6. kryzysem uchodźczym. Wiemy, że ogromna mobilizacja społeczna zacznie wygasać – podkreśla Wojciech Wilk. – Wtedy ludzie zostaną bez pomocy. Zapomogi finansowe pozwolą im – niezależnie od pomocy rzeczowej – kontynuować pobyt na miejscu do momentu, kiedy sytuacja w Ukrainie się nie ustabilizuje. Potraktujmy ludzi z naszego bratniego kraju tak samo jak nas. Dajmy im jakąkolwiek możliwość wyboru, zadecydowania choćby o małych rzeczach, dlatego że możliwość zadecydowania o dużych rzeczach, m.in. gdzie będą mieszkać, została im zabrana.
– Planujemy objąć programem pilotażowym kilkadziesiąt rodzin – mówi Wojciech Wilk. – Naszym celem jest ok. 100 rodzin, którym przekażemy pomoc. Mam nadzieję, że już w przeciągu kolejnego tygodnia, może 10 dni, będziemy startować – m.in. w Lublinie – z projektem, który pozwoli na pomoc 10 tys. rodzin uchodźców. To cały czas mało, ale osobiście bardzo cieszę się, że programy szerszej pomocy humanitarnej startują. Miejmy nadzieję, że w międzyczasie sytuacja się unormuje i ludzie będą mogli bezpiecznie i dobrowolnie wrócić do domu.
W przypadku zakończenia działań zbrojnych Fundacja będzie docierać z pomocą humanitarną na terenie Ukrainy. Działania będą ukierunkowane na odbudowę zniszczonego przez wojnę kraju.
TSpi / opr. WM
Fot. archiwum