W każdym z kilkunastu namiotów rozstawionych na parkingu przy przejściu granicznym w Hrebennem udzielana jest pomoc uciekającym przed wojną. Ciepłe posiłki, napoje i wszelkie wsparcie oferują przez całą dobę osoby prywatne i organizacje pomocowe.
– Reakcje uchodźców na to, co się dzieje tutaj w przy granicy są różne – mówi Patryk Sandach z Polskiej Akcji Humanitarnej. – Male dzieci niczego nie rozumieją. Jest to dla nich wypożyczalnia zabawek i krótka wycieczka. Nastolatki zaczynają coś rozumieć. Są często ciche i małomówne. Dorośli czują ulgę po przejściu, bo po raz pierwszy od wielu dni usłyszeli od celników: „Jesteście bezpieczni”. Oni chcą się tylko przespać, odpocząć chwilę przed dalszą drogą. Są wycieńczeni nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.
– Ta sytuacja sprawia, że coraz mniej myślimy o sobie, a coraz więcej o ludziach, którzy tu i teraz potrzebują naszej pomocy. Nie da się uodpornić na ich los, na ich nieszczęście – mówi siostra Letycja ze Wspólnoty Sióstr Uczennic Krzyża.
– To przebiega falami. Jest chwila spokoju. Wtedy przyjeżdża autokar i jest straszny ruch. Ale na tym przejściu nie ma aż takiej liczby ludzi, żebyśmy nie byli w stanie tego obsłużyć – mówi Szymon z organizacji World Central Kitchen.
– W środę robiłam kanapki dla uchodźców. Nie wiem nawet ile, z pewnością setki. Podjeżdżały autokary, ludzie wsiadali z kanapką na drogę. Ta kanapka jest symbolem miłości i daru, który ma sprawić, żeby ci ludzie poczuli się bezpieczni i wiedzieli, że tu im chleba nie zabraknie – mówi jedna z wolontariuszek.
– Nie ma już domu. Coś strasznego się dzieje. Jechaliśmy tu dwie doby samochodem – mówi jedna z uchodźczyń, pochodząca z Mikołajowa.
– Blisko nas spadła bomba. Zniszczyła dwa budynki. Zginęło 18 dorosłych i dwoje dzieci. I wtedy postanowiliśmy uciekać z Ukrainy – opowiada uchodźczyni z Sum.
– Młodzi Ukraińcy myślą tylko o zwycięstwie. Bo to nasza ziemia – dodaje inna Ukrainka.
– Przewożę leki z Hrebennego do Lwowa. Zatrzymuję się na dworcu we Lwowie. Tam wypakowują leki. Z powrotem na przejście zabieram kobiety i dzieci – mówi Monika z Francji. – Najgorsze jest, kiedy odwozimy uchodźców do punktu recepcyjnego. Wtedy dochodzi do nich, co się dzieje. Bo oni są właściwie wyrwani ze swoich łóżek, a kilka godzin później znajdują się w wielkiej sali gimnastycznej.
– Postawiliśmy trzy namioty, w których dajemy ludziom z Ukrainy kawę i herbatę. Staramy się też udzielić im odrobiny ciepła i namiastkę intymności, szczególnie matkom karmiącym dzieci – mówi Marcin Wojciechowski, wielki rycerz Zakonu Rycerzy Kolumba w Tomaszowie Lubelskim.
Do Polski dziś (10.03) rano do godz. 8.00 przez przejście graniczne w Hrebennem wjechało ponad 13 tysięcy osób.
Od 24 lutego granicę polsko-ukraińską przekroczyło do czwartku (10.03) 1,46 miliona osób – poinformowała po południu Straż Graniczna, ponad 700 tys. osób przekroczyło granicę przez przejścia w naszym regionie.
AP / opr. ToMa
Fot. AP