Tzw. Sokolnia kiedyś była halą sportową, dziś stała się magazynem darów z całego świata; miejscem, gdzie pracuje kilkadziesiąt wolontariuszy. Sokolnia znajduje się w Zespole Szkół Techniczno-Mechanicznych w Tomaszowie Lubelskim. Utworzył ją powiat tomaszowski.
– Drugiego dnia wojny uruchomiliśmy magazyn darów, bo wiedzieliśmy, że wszelka pomoc naszym sąsiadom z Ukrainy będzie bardzo potrzebna – mówi starosta tomaszowski, Henryk Karwan. – Przywożone są dary z całej Europy, a nawet i świata. Otrzymujemy przede wszystkim pomoc z Niemiec, Irlandii, Litwy, Łotwy, a nawet mieliśmy jedną dostawę z Chile. To, co dostajemy, rozlokowujemy do punktów recepcyjnych czy dla gmin i osób, które przyjęły uchodźców. W powiecie tomaszowskim było 1500 miejsc noclegowych, które były przedłużeniem punktu recepcyjnego na OSiR w Tomaszowie Lubelskiem.
– To są wolontariusze dobrej woli – mówi Ewelina Michniak, koordynatorka ze Starostwa Powiatowego w Tomaszowie Lubelskim. – Mamy osoby stałe, które przychodzą od samego początku. Mówią, że siedząc w domu, myślą o tym, co się dzieje na Sokolnii. Osób wymieniających się codziennie mamy około 50. Są to osoby pracujące, które przychodzą do nas po południu. Każdy poświęca swój czas pomagając.
– Ładujemy właśnie transport, który pojedzie na Ukrainę, ładujemy też następny na późniejszą godzinę – mówi Marta, wolontariuszka. – Przyjechał pan z dostawą, który przywiózł koce, jedzenie, żywność dla dzieci i dorosłych, kawę. Już są w kolejce następne dwa busy. Z tego co wiem, będą tam nowe wózki dla dzieci, wózki inwalidzkie, proszki do prania i płyny.
– Pomagam, bo może kiedyś ja sam będę potrzebował pomocy – mówi wolontariusz Kuba. – Wiemy co mamy robić. Koordynatorzy bardzo dobrze wypełniają swoje role.
– Pracuje w Sokolnii od rana do wieczora, właściwie tyle, na ile siły pozwalają – mówi Magda, wolontariusz. – Niedawno przyjechały do nas dwa duże transporty. Jeden z Irlandii: wysłali do nas 30 palet przeróżnego towaru. Palety są świetnie opisane, za co dziękujemy. Bo dzięki temu nie mamy dużo pracy. Bo jeżeli paleta jest opisana i ofoliowana, wiemy co na niej jest i lepiej jest nam dystrybuować ten towar, który do nas trafia.
– Pomoc z Sokolnii trafiła praktycznie do każdej gminy, bo w każdej gminie było przedłużenie miejsc punktu recepcyjnego z Tomaszowa Lubelskiego. We wszystko, czego potrzebowały dane gminy, zaopatrywały się właśnie w Sokolni. Oprócz tego zawozimy też różnego rodzaju rzeczy – medykamenty, agregaty prądotwórcze, które wpłynęły jako darowizny – na stronę ukraińską. Ponad 100 busów wyjechało bezpośrednio za granicę. Tutaj mamy takie kierunki jak Bełz, Sokal, Rawa Ruska, Mosty Wielkie, Równe, Włodzimierz Wołyński, Lwów – opowiada Henryk Karwan.
– Jeżdżę z żywnością, lekami, kocami, karimatami – mówi Łukasz Lechowski, kierowca. – Czasami zdarza się wyposażenie bardziej wojskowe. Jeździmy głównie do Rawy Ruskiej, ale też do Lwowa, do szpitala na Topolną.
– Jesteśmy szczęśliwi, uśmiechnięci, pełni energii. Chociaż nie wiem, skąd ją bierzemy. Bo śpimy po 5 godzin – mówi wolontariuszka. – Jesteśmy tutaj najczęściej od 8.00 rano do północy. To jest radość, to jest pomaganie. Energia idzie z serca. Jak dojeżdża transport na Ukrainę, to dostajemy zdjęcia, jak ludzie są szczęśliwi, jak nam dziękują i jak doceniają nasz wolontariat. To jest nasza motywacja.
Z koordynatorami Sokolni można kontaktować się poprzez facebokową grupę „Powiat Tomaszowski uchodźcom„. Tam codziennie publikowana jest aktualna lista potrzeb.
AP / opr. AKos
Fot. AP