Ukraińska armia obroniła budynki rządowe w centrum Kijowa. Obrona przeciwlotnicza zestrzeliła pocisk manewrujący, lecący w kierunku ministerstwa obrony. Upadek rakiety pozbawił jednak ciepła i prądu część Kijowa.
Po zestrzeleniu rakieta spadła w rejonie dworca kolejowego w Kijowie. Doszło do potężnej eksplozji, gdyż odłamki pocisku upadły na magistralę ciepła. Niektóre dzielnice zostały pozbawione ogrzewania oraz prądu. Doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych Anton Heraszczenko napisał na Facebooku, że gdyby pocisk nie został zestrzelony, mogłoby zginąć wiele osób, a straty byłyby ogromne.
Rosyjskie wojska każdej nocy strzelają pociskami w kierunku Kijowa. Wczoraj ostrzelano kilka dzielnic mieszkalnych, a także skład paliwa. Mieszkańcy ukraińskiej stolicy regularnie chronią się albo na parkingach podziemnych albo w schronach. Władze miasta oceniają, że na nieczynnych stacjach metra jest teraz 15 tysięcy osób.
W kierunku Kijowa cały czas jedzie konwój rosyjskich pojazdów wojskowych, który ma około 60 kilometrów długości. Wywiad Stanów Zjednoczonych twierdzi jednak, że Rosjanie nie posuwają się naprzód, bo cały czas dochodzi do walki z siłami ukraińskimi, które blokują dostęp do Kijowa.
Strona ukraińska twierdzi, że od początku rosyjskiej inwazji zginęło ponad 7 tysięcy żołnierzy rosyjskich. Z kolei Rosja po raz pierwszy podała dzisiaj informacje o ofiarach po swojej stronie. Twierdzi jednak, że jest ich około pięciuset.
RL / IAR / opr. WM
Fot. EPA/ROMAN PILIPEY Dostawca: PAP/EPA