Koniec protestu na przejściu w Koroszczynie. Interweniowała policja

275874567 2716892695123225 2413820812852218694 n 2022 03 13 195132 750x375 2022 03 14 171215

Przez blisko trzy dni trwał protest ukraińskich aktywistów przed polsko-białoruskim przejściem granicznym w Koroszczynie. Protestujący blokowali, a potem spowalniali wyjazd z kraju rosyjskich i białoruskich ciężarówek. W ten sposób sprzeciwiali się transportowi towarów do Rosji i Białorusi.

Protest, który spowodował kilkunastokilometrowe kolejki tirów, został dziś (14.03) zawieszony po tym, jak interweniowała policja.

CZYTAJ: Protest na przejściu w Koroszczynie zawieszony po interwencji policji

– Mundurowi wbrew naszej woli umożliwili przejazd na terminal kilkunastu tirom – mówi organizatorka protestu Natalia Panczenko. – Policja otoczyła protestujących i przepuściła ciężarówki. Można powiedzieć, że blokada została rozwiązana. Musimy przyznać, że nie udało nam się zablokować tego przejścia, bo nie wiedzieliśmy, że polska policja będzie po stronie kierowców i tirów, które przekraczają granicę polsko-białoruską. Sytuacja jest jaka jest. Tiry bezproblemowo przekraczają granicę i wiozą „pomoc” dla armii rosyjskiej. Wcześniej był kompromis. Stoimy tutaj 3 doby. Przez pierwszą dobę w ogóle nie przepuszczano samochodów, przez drugą zaczęli z nami negocjować, a dzisiaj po prostu zgarnęli aktywistów i samochody pojechały.

Jak informuje rzecznik bialskiej policji Barbara Salczyńska-Pyrchla, mundurowi obecni na miejscu protestu są odpowiedzialni za bezpieczeństwo zarówno protestujących, jak i kierowców. Rzeczniczka bialskiej policji dodaje, że policjanci odgrodzili protestujących od przejeżdżających tirów, mając na uwadze względy bezpieczeństwa. W zawiązku z protestem, wydłużyła się kolejka tirów oczekujących na przejazd przez granicę w Koroszczynie. Kolejka sięga obecnie kilkunastu kilometrów. Na odprawę czeka 800 pojazdów.

Pan Andrzej na wyjazd z Polski oczekuje już 2 dni. – Gdyby tu stali Polacy, to dawno byliby rozgonieni przez policję i jeszcze byłyby wnioski do kolegium na 5 tys. zł. A policja jeszcze ich pilnuje. To bezprawne. Stoi dużo ludzi, kolejka ciągnie się przez wiele kilometrów. Dlaczego ci ludzie mają cierpieć? Jak towar jest objęty embargiem, to niech będzie objęty. Ale jak towary nie są objęte embargiem, dlaczego nie mogą jechać? – pyta pan Andrzej.

CZYTAJ: Protest w Koroszczynie blokuje przejazd tirów przez polsko-białoruską granicę

– Z Unii Europejskiej wywożone są jedynie towary nieobjęte sankcjami wywozowymi – zaznacza rzecznik Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś. – Na polskiej granicy zewnętrznej odprawy dokonywane są zgodnie z obowiązującymi przepisami, w tym rozporządzeniami i decyzjami Rady Unii Europejskiej. Każdy wywóz towarów poza europejski obszar celny podlega kontroli granicznej realizowanej przez polskie służby.

– Tiry jadą przez Białoruś, przez granicę polską. Zostały załadowane w Niemczech, Brukseli, Holandii. Nie wiemy, co wiozą, bo nie możemy sprawdzić. Jadą na terytorium Rosji i Białorusi. Rozumiem, że przez Białoruś to też będzie trafiać do Rosji. Przed chwilą rozmawiałam z Polakiem, który jedzie z Polski do Rosji, wiezie rzeczy budowlane, stamtąd też będzie je przywozić. Czyli nadal jest przepływ towarów, choć gdzieś na górze mówią o sankcjach. Jakie sankcje? Chcemy zwrócić uwagę, że nie może być tak, że oficjalnie mówią jedno, a nieoficjalnie przekraczają granice unijne tiry pełne produktów – może niebezpiecznych – i jadą do Rosji – mówi jedna z aktywistek.

– Państwo będące agresorem nie może dostawać dostaw, żeby lepiej im się walczyło – dodaje kolejny aktywista.

Ukraińscy aktywiści na 2 godziny zablokowali wyjazd z Polski tira załadowanego lekami i sprzętem medycznym. Ostatecznie przejazd ciężarówce umożliwili mundurowi. 

CZYTAJ: Protest w Koroszczynie: „Nie przepuściliśmy ciężarówki z literą Z”

– Jedyne, co możemy robić, to stanąć przed tirem i robić tak, żeby nie przejechał przez granicę. To jest tir na włoskich tablicach rejestracyjnych, który jest po brzegi wypełniony sprzętem medycznym. Kierowca twierdzi, że wiezie pomoc dla poszkodowanych dzieci w Mińsku. W Mińsku nie ma teraz ostrzelanych dzieci. Są natomiast w Ukrainie. Nie rozumiem, dlaczego Unia Europejska nic z tym nie robi. Niby oficjalnie deklarują sankcje i nie wspierają armii rosyjskiej, ale w rzeczywistości sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Jestem pewna, że jeżeli nawet ten kierowca rozładuje swój ładunek w Mińsku, to on się przeładowuje na kolejnego tira i jedzie do Rosji. Pomoc, poprzez Polskę, jedzie do Rosji, i to rosyjska armia w tej wojnie jest wspierana – mówi Natalia Panczenko.

W proteście w Koroszczynie uczestniczyło kilkudziesięciu aktywistów. Organizatorem protestu była Inicjatywa Społeczna Euromajdan-Warszawa. Aktywiści zapowiadają, że wznowią protesty.

Tymczasem premier Mateusz Morawiecki zapewniał dziś (14.03) po spotkaniu Trójkąta Lubelskiego, że ”każdy TIR na granicy polsko-białoruskiej jest sprawdzany, czy nie przewozi towarów podwójnego użytku, które mogłyby posłużyć Putinowi do jego zbrodniczych zamiarów”. Premier namawiał do wprowadzenia wobec Rosji dalszych ograniczeń w handlu.

MaT / opr. WM

Fot. archiwum

 

Exit mobile version