We Lwowie w przejściu podziemnym pod peronem kolejowym czeka kilka tysięcy ludzi, którzy chcą pociągiem wyjechać do Przemyśla. Małymi grupami kierowani są na peron, gdzie wolontariusze i służby pomagają odszukać odpowiedni wagon pociągu.
CZYTAJ: Witalij Kliczko: Z Kijowa wyjechało 10 tys. ewakuowanych z innych miast obwodu
Pociągi relacji Lwów–Przemyśl kursują trzy, cztery razy dziennie. Podróżni, którzy chcą wyjechać do Polski kierowani są przez wolontariuszy do kolejek, które zaczynają się na zewnątrz poza budynkiem dworca. Na placu przed dworcem jak i na hali głównej jest tłoczno, a ludzi cały czas przybywa. W środku hali znajduje się około kilku tysięcy osób. Specjalnie ustawione barierki wytyczają kierunek kolejki. Jedni siedzą na podłodze, inni stoją. Są to głównie matki z małymi dziećmi, wiele osób ma psy i koty. Pomiędzy tłumem poruszają się wolontariusze, którzy roznoszą wodę i kanapki.
CZYTAJ: Paweł Szefernaker: w sobotę i w niedzielę kursują pociągi specjalne do Niemiec i do Czech
– Zazwyczaj te pociągi do Przemyśla były punktualne, ale w obecnej sytuacji przyjeżdżają różnie, ludzi na dworcu przybywa i tworzą się długie kolejki – powiedziała wolontariuszka Alina, która przy stoliku pod tablicą odjazdów udzielała informacji.
Część kas w hali głównej jest zamkniętych, kilka działa i sprzedaje bilety między innymi do Kijowa. – Na pociąg do Przemyśla bilet nie jest potrzebny, wystarczą dokumenty, które są sprawdzane przed odjazdem i trzeba ustawić się w kolejce. Pociąg odjeżdża z peronu piątego – przekazała pani w kasie.
Na peronie, z którego odjeżdża pociąg do Przemyśla, wolontariusz Aleks pomaga podróżnym prowadząc punkt medyczny w namiocie. – Mamy tu leki na ból głowy, gardła, syropy dla dzieci na gorączkę, na kaszel. Są plastry, bandaże, woda utleniona. Mamy też tabletki na nerwy, bo coraz częściej są o nie pytania – podkreślił. Aleks pochodzi ze Lwowa, na nogach jest już kilkanaście godzin, ale jak twierdzi „nie zamierza iść do domu odpocząć”. – Czekam na kolegę i zostajemy tutaj aż do rana. Tu przez cały czas są osoby, które wymagają pomocy – powiedział.
W przejściu podziemnym pod peronem kolejowym czeka kilka tysięcy ludzi, którzy chcą pociągiem wyjechać ze Lwowa do Przemyśla. Tłum ludzi nie jest wpuszczany od razu na peron. Jak pociąg wjeżdża, to małymi grupkami podróżni kierowani są na peron, gdzie wolontariusze i służby pomagają odszukać odpowiedni wagon pociągu, do przedziałów wnoszą małe dzieci, wózki, bagaże, pomagają wejść osobom starszym. Jeszcze przed wejściem do wagonu sprawdzane są dokumenty przez służby. Wszystko przebiega sprawnie i dynamicznie. Kolejne grupy wsiadają do pociągu, a kolejne wchodzą na peron. Tłum w przejściu podziemnym maleje. – Wyjeżdżamy stąd, bo boimy się wojny. Zabrałam dwie córeczki Lenę i Polinę, to malutkie dzieci, boję się o nie. W Polsce czeka na nas moja siostra i zabierze nas do Katowic. Chciałabym wrócić jak najszybciej, dobrze nam się żyło w Ukrainie – mówi wzruszona Julia i dodaje, że „mąż został walczyć”. – Nie mógł inaczej, kochamy nasz kraj – podkreśliła.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN