Mały, rodzinny zakład metalurgiczny w obwodzie lwowskim realizuje zlecenia dla wojska i wykonuje między innymi jeże przeciwczołgowe, stalowe zasieki i wojskowe łóżka. – Przykładowo 20 łóżek możemy wykonać w 1 dzień i dostarczyć do szpitala polowego – powiedział w czwartek w rozmowie z PAP (24.03) Roman, właściciel zakładu.
Na miejscu w warsztacie pracuje około 20 osób. Część z nich to wolontariusze, pozostali to miejscowi i rodzina Romana. Na podwórku znajduje się kilka budynków, w których powstają stalowe zasieki lub jeże przeciwczołgowe. W każdym możliwie wolnym miejscu leżą metalowe kątowniki, szyny, pręty.
W jednym z warsztatowych budynków wykonywane są wojskowe łóżka, wykorzystywane później między innymi w szpitalach polowych czy w schronach. Pracuje przy nich kilku mężczyzn. Zanim powstanie takie kompletne łóżko, to w pierwszej kolejności przygotowywany jest metalowy stelaż, spawany na miejscu w warsztacie. Później mocowana jest płyta pilśniowa i materac.
– Pracujemy tak już miesiąc, od początku wojny. Nie zwalniamy tempa. Kiedyś wykonywaliśmy kute ogrodzenia, bramy, balustrady, a dziś przebranżowiliśmy się i robimy wszystko dla wojska – powiedział Roman i dodał, że przykładowo 20 wojskowych łóżek można wykonać w jeden dzień. – Oczywiście to zależy od ilości pracowników, którzy się tym zajmą. Warsztat działa każdego dnia do 21 godziny, bo potem jest godzina policyjna i chłopaki chcą już wracać do domu – podkreślił.
Jak wspomniał po wybuchu wojny warsztat początkowo zajmował się produkcją jeży przeciwczołgowych, czyli stalowych zasieków w kształcie litery X, wykorzystywanych między innymi na punktach kontrolnych. Stalowe jeże przygotowywane są głównie z torów kolejowych i tramwajowych.
– Teraz na miejscu spawamy malutkie jeże lub duże, zależy od zapotrzebowania. Nie magazynujemy tego u siebie, staramy się, aby od razu po zrobieniu były wysyłane do wojska – przekazał.
Jeże przeciwczołgowe przygotowywane ze zużytych szyn kolejowych lub tramwajowych. Można je zauważyć na wielu ulicach Lwowa i okolic. – Proszę spojrzeć, tu widzi Pani takie jeże połączone łańcuchem, wyglądem przypominają kolczatkę. One wykorzystywane są jako zapora przed wjazdem, wystarczy je rozciągnąć i przejazdu nie ma – wyjaśnił.
Według Romana nie było do tej pory w Ukrainie takiej sytuacji, aby ludzie byli tak zjednoczeni jak teraz. – Każdy, kto chciał przyjść i nam pomóc, miał otwarte drzwi. Wszystko pokazaliśmy, nauczyliśmy, ważne były chęci. Okoliczni mieszkańcy dużo pomagają, dostarczają materiał na jeże czy na łóżka, nawet jedzenie przywożą chłopakom – powiedział.
– Nawet jak sąsiedzi byli wcześniej wrogami, to teraz łączy ich jedna sprawa i nikt już nie pamięta, o co były kłótnie. Uważam, że naród silnie się zjednoczył i Rosja nie ma szans na wygraną – podsumował.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PAP/Wojtek Jargiło