Przedstawiciele 12 stowarzyszeń Czerwonego Krzyża, m.in. ze Szwecji, Gruzji czy Islandii wizytowali dziś lubelski oddział Polskiego Czerwonego Krzyża. To stąd codziennie wysyłane są transporty z pomocą humanitarną do Ukrainy. Polski Czerwony Krzyż nawiązał ścisłą współpracę z Ukraińskim Czerwonym Krzyżem, dzięki czemu pomoc jest precyzyjnie dopasowana do potrzeb w danym momencie.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Wizyta przedstawicieli organizacji pomocowych w lubelskiej siedzibie Polskiego Czerwonego Krzyża
– Nasza pomoc jest międzynarodową już od pierwszych dni wojny w Ukrainie – mówi dyrektor lubelskiego oddziału okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża Maciej Budka. – Ta najcenniejsza dla nas pomoc to pomoc w zakresie doświadczenia i umiejętności wszystkich naszych międzynarodowych kolegów. Codziennie u nas w biurze jest przynajmniej 20 osób z różnych krajów, którzy przede wszystkim mają doświadczenie z kryzysów w Syrii, Turcji, w innych krajach świata, i umieją nas pokierować z tą naszą pomocą, żeby ona była efektywna.
– Jesteśmy tutaj, by wspomóc polski Czerwony Krzyż w związku z ludźmi przybywającymi tutaj z Ukrainy. Próbujemy pomóc im z najpilniejszymi potrzebami – mówi Emma Van Rij z Międzynarodowej Federacji Czerwonego Krzyża. – Obecnie skupiamy się na logistycznej stronie dystrybucji darów do ludzi, którzy tu przybyli. Jako Czerwony Krzyż skupiamy się na nich, na ich potrzebach, a więc na dostarczaniu jedzenia, środków higienicznych. Oczywiście wielu uchodźców wyrusza w dalszą drogę, do innych lokacji. Dajemy im specjalne vouchery, którymi mogą zapłacić w polskich supermarketach i kupić to, co jest im potrzebne.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Miasteczko humanitarne PCK w Lublinie
– Właśnie w Lublinie Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca otworzyła swoją bazę i stąd operuje, natomiast w dniu dzisiejszym to jest już kolejna z cyklu wizyt innych stowarzyszeń krajowych Czerwonego Krzyża, które przyjeżdżają po to też, aby rozpoznać te najpilniejsze potrzeby, na które mogliby odpowiedzieć i w których mogliby pomóc czy finansowo, czy rzeczowo, czy też po prostu swoją wiedzą i umiejętnościami – mówi Maciej Budka.
– Przyjechałam do Lublina zobaczyć, co się tutaj dzieje oraz przyjrzeć się temu, jak idą prace zarówno nad korytarzem humanitarnym, na granicy, oraz ogólnie w Polsce – mówi Birgitte Bischoff Ebbesen, regionalny dyrektor na Europę Federacji Czerwonego Krzyża. – Czerwony Krzyż chętnie udziela pomocy wszystkim stronom dotkniętym konfliktem w Ukrainie oraz w krajach sąsiadujących z Ukrainą. Na ten moment staramy się ustalić kto zostaje, kto wyjeżdża, kto przemieszcza się przez różne kraje Europy, a także gdzie i jak możemy najefektywniej pomóc. Tu, na granicy, najbardziej potrzeba jedzenia, leków oraz środków pierwszej pomocy, ale w dłuższej perspektywie być może wzrośnie potrzeba na inne formy pomocy i to również chcemy ustalić: czyli co się wydarzy za miesiąc, za dwa, gdzie wtedy będą ludzie i czego będą potrzebowali będąc w różnych krajach. Na ten moment potrzeby są raczej oczywiste: musimy przekazać więcej produktów mieszkańcom Ukrainy, oraz pomóc tym, którzy znajdują się tu i teraz na granicy.
– Cały czas płyną koordynowane przez Międzynarodową Federację transporty z darami – dla nas, czy dla Ukrainy, bo pamiętajmy, że po tamtej stronie granicy te potrzeby są jeszcze większe niż u nas – mówi Maciej Budka.
– Dzisiaj jakakolwiek pomoc, wsparcie, które daje nam Czerwony Krzyż, jest bardzo ważna dla każdej osoby, ale chcemy zwrócić większą uwagę na te osoby, które znajdują się w centrum wojny – podkreśla Walentyna Pryszko, wiceprezes ukraińskiego Czerwonego Krzyża. – Są miejsca, które przyjmują ludzi, jak Lwów, Zakarpacie czy Iwano-frankowsk, tam gdzie na razie jest spokój. I są miasta, gdzie ludzie nie mogą wyjść ze schronów. Ci ludzie potrzebują wszystkiego, leków, żywności, środków do mycia, ale jest duży problem, bo nie możemy do nich dotrzeć. Czerwony Krzyż nie ma takich uprawnień, żeby utworzyć korytarz humanitarny. Potrzebują pampersów, materacy, dlatego, że ludzie, którzy przybywają do tych spokojnych terenów, nie mają, na czym spać, w ogóle nic nie mają, nie ma dla nich miejsc. Jeśli chodzi o Dorohusk-Jagodzin i Zosin-Uściług. to przez te granice wyjechało 140 ton pomocy, która trafiła do obwodu wołyńskiego, skąd została przekazana do Charkowa, Zaporoża, na wschód, na Kijów i Żytomierz.
– W tej chwili jako Polski Czerwony Krzyż zebraliśmy już kilkadziesiąt milionów złotych – mówi Maciej Budka. – Oprócz tej pomocy czysto humanitarnej, czyli wyposażaniu ludzi w to, co jest najbardziej w tej chwili potrzebne, od żywności przez higienę, po środki opatrunkowe, koce, łóżka i innego rodzaju sprzęt, to także uruchamiamy programy wsparcia – myślę, że w niedługim czasie uruchomimy program gotówkowy, czyli kart pre-paid, na codzienne potrzeby tych osób, które zdecydują się na pozostanie w Polsce. Chcemy także pracować nad wyposażeniem dzieci ukraińskich w podstawowe artykuły szkolne. Wewnątrz naszej organizacji uruchamiamy program grantowy dla naszych oddziałów na inicjatywy lokalne – od prowadzenia świetlic dla dzieci po przyjmowanie uchodźców w naszych obiektach i rzeczy, które związane są z integracją uchodźców. Tych działań w następnych miesiącach, a pewni i latach, będzie bardzo dużo.
Cały czas trwa ogólnopolska zbiórka darów pod hasłem „Na pomoc Ukrainie”. Do PCK przy ul. Bursaki w Lublinie można przynosić długoterminową żywność, kosmetyki, chemię, materiały opatrunkowe, śpiwory, koce czy leki. Wszystkie rzeczy są na bieżąco segregowane i pakowane.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot.Piotr Michalski