Po ataku na ukraińską elektrownię jądrową: nie ma powodu do paniki

22304074 2022 03 04 172141

W nocy z czwartku (03.03) na piątek (04.03) nocy Rosjanie ostrzelali Zaporoską Elektrownię Atomową w Enerhodarze. To największy tego typu obiekt  w Europie. Na skutek ataku na terenie elektrowni wybuchł pożar. Sytuacja została jednak opanowana. Ukraińskie media informują też, że kontrolę nad elektrownią przejęli Rosjanie. 

CZYTAJ: Rosyjskie pociski spadły na teren największej w Europie elektrowni atomowej. Wybuchł pożar [WIDEO]

Na wieść o ataku wielu osobom przypomniały się wydarzenia z 1986 roku, kiedy to doszło do wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Służby i eksperci jednak uspokajają: nie ma powodu do paniki.

– Po ataku na ukraińską elektrownię atomową nie odnotowano wzrostu promieniowania – mówi prof. Radosław Zaleski z Katedry Fizyki Materiałowej UMCS w Lublinie. – Wszystkie wskaźniki są w normie. Poziom promieniowania jest nawet niższy niż średnia. Wynika to z pogody. Są mrozy, w związku z tym nie wydostaje się zbyt dużo izotopów z gleby, jak to się dzieje w lecie. Panika nigdy nie jest dobra.

CZYTAJ: Ugaszono pożar na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, elektrownia zajęta przez Rosjan [AKTUALIZACJA]

Jak powiedział podczas konferencji prasowej, prezes Państwowej Agencji Atomistyki  Łukasz Młynarkiewicz, podczas ataku nie doszło do uszkodzenia systemów stanowiących o bezpieczeństwie obiektu. – Na terenie elektrowni nie odnotowano wzrostu promieniowania, a stan sytuacji radiacyjnej na terenie Polski jest w normie i nie odbiega od stanu sprzed agresji – mówił prezes Państwowej Agencji Atomistyki.

CZYTAJ: Rosyjskie pociski spadły na teren największej w Europie elektrowni atomowej. Wybuchł pożar [WIDEO]

Zaporoską Elektrownię Atomową wybudowano w latach 80. XX wieku, a jej poszczególne bloki uruchamiano do 1995 roku. – Jest to elektrownia innego typu niż ta w Czarnobylu. Jest bezpieczniejsza również ze względu na zainstalowane systemy, które zapobiegają skażeniu  – wyjaśnia prof. Radosław Zaleski. – Obejrzałem sobie, jak wygląda obudowa tego reaktora. Na zewnątrz jest półmetrowa warstwa betonu. Potem są 2 metry przerwy, a następnie jeszcze 1,2 metra betonu. Jest to osłona porównywalna z bunkrem. Osłonę wzmacnia również ta przerwa, ponieważ jeśli rakieta wybucha na zewnętrznej obudowie, w tej pustej przestrzeni siła uderzeniowa powinna się rozproszyć i nie zniszczyć wewnętrznej warstwy.

Zaporoska Elektrownia Atomowa to sześć reaktorów typu WWER-1000 o mocy 950 MW każdy. Jak mówią specjaliści, to urządzenia stosunkowo nowoczesne i uznawane za bardzo bezpieczne. – Jeżeli nawet zostanie uszkodzona obudowa betonowa, reaktor znajduje się w zbiorniku, który musi wytrzymywać ciśnienie 170 atmosfer. W związku z tym jest on zrobiony z grubej, kilkunastocentymetrowej stali. Do zrobienia takiego zbiornika zostało wykorzystanych ponad 20 ton stali.

Zdaniem ekspertów największym niebezpieczeństwem byłoby doprowadzenie do przegrzania reaktora. Ale i tu są odpowiednie systemy bezpieczeństwa. – Są cztery systemy odpowiedzialne za chłodzenie. Są systemy, które mają przejąć funkcję uszkodzonych elementów. W przypadku utraty chłodziwa tracony jest również moderator, który zmniejsza szybkość reakcji rozszczepienia. To zabezpieczenie, które nie ma szansy zawieść. Wynika to z praw fizyki. Praca reaktora w takim przypadku zostaje wygaszona – tłumaczy prof. Radosław Zaleski. – Wszystkie zabezpieczenia są budowane, aby nie doszło do skażenia okolicy.

Lekarze i specjaliści apelują do wszystkich, aby nie pić na własną rękę płynu Lugola. – W Polsce nie odnotowano wzrostu promieniowania, a spożywanie płynu Lugola może być niebezpieczne dla zdrowia – mówi dr n. med. Monika Lenart-Lipińska z Kliniki Endokrynologii, Diabetologii i Chorób Metabolicznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Najbardziej zagrażająca zdrowiu może być ciężka nadczynność tarczycy. Może ona powodować zaostrzenie niewydolności serca, zaburzenia rytmu pracy serca, zaburzenia pracy przewodu pokarmowego, wątroby.

UMCS uruchomił monitoring radioaktywności i warunków atmosferycznych w Lublinie. Na dachu 10-piętrowego budynku Instytutu Fizyki UMCS zainstalowane są detektory układu monitorującego wysokoenergetyczne promieniowanie. Jak na razie wszystkie wskaźniki pozostają w normie.

Państwowa Agencja Atomistyki  jest też w stałym kontakcie z ukraińskim Urzędem Dozoru Jądrowego, który na bieżąco informuje o sytuacji w elektrowniach atomowych oraz w czarnobylskiej strefie wykluczenia. 

MaTo / opr. ToMa

Fot. PAP/DSNS

Exit mobile version