Alkohol, cukierki czy kosmetyki – to m.in. produkty wyprodukowane w Rosji i na Białorusi, które są stopniowo wycofywane z polskich sklepów. To sprzeciw wobec wojny w Ukrainie.
O sprawdzanie kodów kreskowych na importowanych towarach zwróciła się do klientów i właścicieli sklepów Izba Gospodarczo Handlowa Rynku Spożywczego.
– Przecież wiadomo, że z tych pieniędzy jest finansowana rosyjska armia. Równie dobrze można kupić polski odpowiednik – mówią mieszkańcy Lublina. – Będę wspierał tę akcję. To dobry pomysł, by nie wspierać agresorów. Warto też nie tankować na stacji Amic. To będzie też głos zwykłych obywateli. Byłoby dobrze, gdyby wszyscy się skrzyknęli, ale my Polacy bardziej to odczuwamy niż ludzie na Zachodzie. Dlatego nie bardzo wierzę, że wszyscy zbojkotują rosyjskie produkty.
– Apelujemy do wszystkich, aby nie kupować artykułów, które zostały wyprodukowane zarówno w Rosji, jak i na Białorusi – mówi Hubert Grzegorczyk, sekretarz Izby Gospodarczo-Handlowej Rynku Spożywczego. – Kiedy popatrzymy na pierwsze trzy cyfry kodu kreskowego i będzie to na przykład 481, to będziemy wiedzieli, że dany produkt został stworzony na Białorusi. Z kolei towary rosyjskie posiadają pierwsze trzy cyfry w sekwencji od 460 do 469. Apelujemy do sieci, żeby produkty rosyjskie były wycofywane z sieci handlowych.
– W geście solidarności z Ukrainą podjęliśmy decyzję o wycofaniu ze sprzedaży artykułów pochodzenia rosyjskiego i białoruskiego, które dostępne były w naszej ofercie – mówi Daria Raganowicz, specjalistka ds. PR i komunikacji zewnętrznej Stokrotki. – Produkty, które już znalazły się w sklepach i magazynach Stokrotki, jak na przykład artykuły higieniczne dla dzieci i dorosłych, zostaną przekazane na cele charytatywne, związane z wsparciem dla Ukrainy.
– Te produkty już od wczoraj są zdejmowane z półek w naszych sklepach – informuje Agata Nowakowska, rzeczniczka prasowa firmy Rossmann. – Oczywiście już nie wyjadą do sklepów z magazynów. W tej chwili dotyczy to niecałych 160 produktów. To produkty charakterystyczne dla naszych drogerii, jak szampony czy pasta do zębów. Zaskakującym produktem jest może jeden baton.
– 1 marca bieżącego roku sieć Biedronka wycofuje ze swojej oferty produkty wyprodukowane przez dostawców zarejestrowanych na terenie Federacji Rosyjskiej oraz Republiki Białorusi – informuje Jan Kołodyński, młodszy manager ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka. – Dotyczy to łącznie 16 produktów. W praktyce oznacza to, że nie będzie już możliwy zakup m.in. rosyjskich wódek. Podobnie rzecz ma się z orzeszkami piniowymi, których produkcja zdominowana jest przez dostawców z Rosji.
– Na rynku polskim występują także inne podmioty, które zajmują się chociażby sprzedażą paliw, np. dawny Lukoil – dzisiaj to Amic Energy. Prosimy też o to, żeby zwracać uwagę na różnego rodzaju produkty o charakterze komputerowym, przede wszystkim programy antywirusowe, jak Kaspersky Lab czy Dr.Web – mówi Hubert Grzegorczyk.
– Myślę, że niekupowanie rosyjskich rzeczy nie wywrze obecnie dużego wpływu. Rosji tak szybko szpili nie wbijemy, więc raczej chodzi o solidarność. Trzeba pokazać światu, że jesteśmy z Ukraińcami – uważają mieszkańcy Lublina.
– Rezygnacja z produktów pochodzenia rosyjskiego albo produkowanych przez międzynarodowe korporacje na terenie Federacji Rosyjskiej może wpłynąć na pogorszenie jakości stanu gospodarki rosyjskiej. Ona nie jest wcale taka mocna. To po prostu duża stacja benzynowa. PKB Federacji Rosyjskiej jest porównywalny do jednej z największych prowincji japońskich – zaznacza dr Sergiusz Kuczyński, adiunkt w Instytucie Nauk o Zarządzaniu i Jakości Wydziału Ekonomicznego UMCS w Lublinie.
– Jeśli będziemy ciągle kuć, to i kowadło rozwalimy – dodaje mieszkaniec Lublina.
W akcję wycofywania rosyjskich i białoruskich produktów włączy się też Lubelska Spółdzielnia Spożywców Społem.
W całej Polsce jest zarejestrowanych około 940 firm posiadających rosyjski kapitał.
FiKar / opr. WM
Fot. pixabay.com