Organizacje pomocowe apelują o rozsądne wsparcie osób uciekających przed wojną. Jak wyjaśniają wolontariusze, przed kupnem czy przywiezieniem czegokolwiek najlepiej zadzwonić i sprawdzić, czy jest to potrzebne.
CZYTAJ: Wsparcie dla Ukrainy. Jak można pomóc i gdzie szukać pomocy
CZYTAJ: „Dostajemy tony wsparcia dla Ukrainy”. Organizacje pomocowe szukają wolontariuszy [ZDJĘCIA]
CZYTAJ: Około 6,5 tys. ton pomocy wyjechało już do Ukrainy. Akcja cały czas trwa
– Warto także pamiętać, by mierzyć siły na zamiary – mówi rzecznik prasowy Caritas Archidiecezji Lubelskiej, Joanna Bańczerowska. – Prawdopodobnie ta sytuacja nie skończy się jutro, czy pojutrze. Będzie ona bardziej długofalowa, więc być może czasami lepiej rozłożyć siły na taki bieg długodystansowy niż zgromadzić wszystkie siły na tu i teraz. Trzeba pamiętać o tym, że uchodźcy są tymi samymi ludźmi jak my. Czyli jeżeli nasze dzieci nie bawią się pluszakami, a te pluszaki stoją i zbierają kurz, to prawdopodobnie w Caritas będzie wyglądało to tak samo. Ukraińskie mamy nam mówią, że po jednym wystarczy, bo więcej nie jesteśmy w stanie ze sobą zabrać.
CZYTAJ: Można się tu ogrzać i odpocząć. Na granicy w Dorohusku stanął kontener dla uchodźców
– Nie przynoście nam starych, zużytych ładowarek do telefonów, bo nie tędy droga – mówi Anna Wilczewska, wolontariuszka Caritas. – To nie jest żadna pomoc. Potem nam się tworzy tutaj śmieciarnia, którą ludzie muszą segregować. Przynoście żywność, pieluszki dla dzieci. Niech każdy pomyśli, co się może przydać w lesie, na wojnie. Wiem, że chcecie pomagać. Pomoc mądra jest potrzebna. Nie zawóźmy niczego na granicę, nie tego tam rzucajmy. Bo granicę są zapchane rzeczami, które potem ludzie muszą zbierać z granic, przywozić do Lublina, segregować, układać na palety i wywozić. Tutaj dopiero ta odzież, leki, środki opatrunkowe są dzielone i rozdawane dla ludzi. Róbmy to wszyscy przez Caritas, czy wierzymy w Boga, czy nie wierzymy. Połączmy siły i pomagajmy mądrze. Przynośmy powerbanki, walkie-talkie, lornetki termowizyjne, nosze dla rannych.
CZYTAJ: „Potrzeba osób o dobrym sercu”. Pospolite ruszenie spieszy z pomocą na granicy [ZDJĘCIA]
– Dla nas najprostsza jest wpłata finansowa, bo my wtedy możemy kupić agregaty, termosy czy w dużych ilościach środki opatrunkowe. – mówi Beata Lachowicz z Lubelskiego Oddziału Okręgowego PCK. – Ale jeżeli ktoś ma potrzebę, żeby sam zrobić zakupy, proszę nie miksować produktów. Jeżeli kupujecie państwo konserwy, to zgrzewkę konserw. Jeżeli to są konserwy rybne, to niech to będą konserwy rybne. Bo bardzo dużo czasu zajmuje nam segregowanie tych rzeczy, tak żebyśmy wiedzieli co później w transporcie idzie. Jeżeli to są musy, to musy. Wiem, że nie każdego stać, żeby kupić całą zgrzewkę, ale np. dwie butelki wody to jest problem. Utrudnia nam to spakowanie i przewiezienie na drugą stronę. Prosimy o pakiety produktowe.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Caritas Archidiecezji Lubelskiej: transporty humanitarne dla Ukrainy
– Ubrań mamy tak dużo, że musimy wyjeżdżać z tym do Dorohuska. Tam jest jeszcze drugi punkt, bo tego jest naprawdę bardzo dużo. Nie potrzebujemy też podpasek – mówi Franciszek Kubiak ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej, który pomaga Polskiej Akcji Humanitarnej. – Podpasek jest „od groma”, nie potrzebujemy ich na tę chwilę. W dodatku to kompletnie nie wychodzi, bo to nie jest pierwsza rzecz, o której ludzie myślą przychodząc tutaj. Biorą rzeczy dla dzieci, nie dla siebie.
– Ludzie mają swoje torby i mają ograniczone możliwości, żeby coś zabrać – mówi Jacek z organizacji OM. – Spodnie, kurtki są ważniejsze w centrach, do których oni dojeżdżają i zostają dłużej. Na pewno tam bardzo będą potrzebne. Ale jakby tutaj na granicy te rzeczy bezpośrednio nie są tak bardzo potrzebne. Co jest dla nas, czego nie mamy, co musimy sobie dobrać? Czasami to zabaweczki dla dzieci. Mamy zabawki dla dziewczynek, ale nie mamy na przykład samochodzików. Chodzi o to, żeby dzieciakom myśli przeszły z tego czekania i tego, co przeżyły, na coś, dzięki czemu będą mogły się wyluzować i pobawić.
– Niestety niektórzy sobie robią czyszczenie szafy i przywożą tutaj rzeczy, których my w żaden sposób nie wykorzystamy. Mieliśmy nawet sukienki komunijne czy stroje osy na bal karnawałowy. Tego zdecydowanie uchodźcy obecnie nie potrzebują. My jako Caritas dziękujemy za chęci, ale też musimy szanować przestrzeń, aby gromadzić rzeczy przydatne. Przekazujmy rzeczy, które są rzeczywiście użyteczne, z których sami chętnie byśmy korzystali w takiej sytuacji. W sytuacji, w której opuściliśmy swój dom, nie mamy nic. Często zabraliśmy ze sobą tylko to, co byliśmy ubrani – dodaje rzecznik prasowy Caritas Archidiecezji Lubelskiej.
Aktualne potrzeby można sprawdzić dzwoniąc do konkretnych organizacji charytatywnych.
InYa / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska