Plaga wypalania traw w województwie lubelskim. Bilans ostatnich dwóch tygodni to 1 200 interwencji strażaków, którzy podkreślają, że to liczba takich zdarzeń w całym ubiegłym roku. Są także 3 ofiary śmiertelne oraz ranni. Funkcjonariusze apelują o rozwagę, ponieważ jest sucho, wietrznie, a w tego typu pożarach poszkodowani są nie tylko ludzie, ale także lasy i zwierzęta.
– Za zdecydowaną większość tych zdarzeń odpowiedzialni są ludzie – zaznacza Michał Badach z Komendy Wojewódzkiej PSP w Lublinie. – Średnio jest ok. 100 pożarów dziennie na terenie województwa lubelskiego. W skali kraju to jest ok. 1,5 tys. W tym momencie jest ich ok. 1 200 województwie, czyli tyle, ile w całym ubiegłym roku. Większość pożarów nie jest na obszarach wiejskich, tylko w miastach. W Lublinie jest bardzo dużo tego typu zdarzeń.
– W tym roku w wyniku pożarów mamy osoby ranne i osoby, które zginęły – informuje komisarz Andrzej Fijołek, rzecznik prasowy Głównego Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie. – Wczoraj zginęła 86-latka w Tomaszowie Lubelskim. Wszystko wskazuje na to, że mogła sama wypalać trawy, a następnie w wyniku dużego pożaru – bo tam wiele hektarów zajęło się ogniem – kobieta zginęła. Podobny przypadek był w powiecie parczewskim, gdzie 81-latka poniosła śmierć. Był jeszcze przypadek z rannym mężczyzną w powiecie biłgorajskim, który tak porządkował swoją posesję i podpalił gałęzie, że doszło do pożaru, w którym uległ poparzeniu. Na szczęście pomógł mu sąsiad. To pokazuje skalę i jak niebezpieczny jest ogień podczas wypalania traw.
CZYTAJ: Tragiczny pożar traw. Nie żyje 86-latka
– Mogłoby się wydawać, że pożary najczęściej występują latem, czyli kiedy mamy słońce, kiedy w lesie jest sucho – mówi Ewa Pożarowszczyk, rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie. – Natomiast od wielu, wielu lat obserwujemy, że jednak te pożary zdarzają się najczęściej wczesną wiosną, czyli na przełomie marca i kwietnia. Faktycznie od dłuższego czasu obserwujemy brak deszczu, przez to ten stopień zagrożenia jest najwyższy, czyli III albo II. Oznacza to, że ściółka jest niestety sucha. Wynika to z tego faktu, że zimy mamy teraz bardzo łagodne. Tej pokrywy śniegu jest zazwyczaj niewiele bądź też krótko się utrzymuje, więc nie zdąży tak dobrze nawilżyć gleby, ściółki, żeby ona w marcu czy kwietnia była mokra.
– Te pożary są na dużych powierzchniach. Z reguły trudno jest je gasić tradycyjnie przy pomocy wody. Najczęstszym sprzętem do gaszenia tego typu pożaru są tłumice, czyli takie urządzenia, którymi po prostu strażacy idą za tym ogniem. Przy pomocy takich dużych łap gaszą go. On potrafi bardzo się szybko przemieszczać, zwłaszcza przy wietrznej pogodzie, może zmieniać kierunek i być niebezpieczny dla strażaków, lasów czy różnego rodzaju obiektów – wyjaśnia Michał Badach.
– Podpalają te trawy zwłaszcza osoby w starszym wieku, co potwierdzają te przypadki. Podeszły wiek powoduje to, że nie są w stanie uciec z tego obszaru zajętego ogniem i niestety ponoszą śmierć. Dlatego apelujemy o to i do młodszych, aby zadbać o swoich starszych rodziców czy też dziadków i uświadamiać im, że jest to bardzo niebezpieczne. Już nie mówię o konsekwencjach prawnych, które oczywiście też są. Bo jeśli się okaże, że jest to tylko niewielki pożar, który zostanie ugaszony, to możemy w tym momencie mówić o wykroczeniu i grzywnie do 5 tysięcy złotych. Ale jeśli będzie to pożar wielkich rozmiarów, który może spowodować zagrożenie dla ludzi, dla ich mienia, to tutaj zagrożenie karą może być do lat 10. Poza tym będą ogromne koszty do spłacenia. Wiele osób uważa, że to tylko jakieś niewielkie zjawisko, natomiast to suche podłoże powoduje, że dochodzi do wielkich pożarów, a one mogą nieść zagrożenie dla wszystkich: dla roślin, dla zwierząt, a także dla ludzi – dodaje komisarz Andrzej Fijołek.
W zeszłym roku w całej Polsce odnotowano ponad 48 tysięcy pożarów traw, w wyniku których zginęło 8 osób.
RyK / opr. AKos