Dezinformacja jest jednym z elementów toczącej się wojny. Również tej w Ukrainie. Jak skuteczna potrafi być, można było zobaczyć choćby po kolejkach na stacjach paliw w Polsce.
– Dezinformacją nazywamy wszelką informację kłamliwą, fałszywą, która ma na celu wprowadzenie w błąd odbiorcy – mówi dyrektor Instytutu Nauk o Polityce i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego prof. Agnieszka Łukasik-Turecka (na zdj.). – Kiedy mówimy o dezinformacji, to musimy pamiętać, że musi ona spełniać dwa kryteria. Po pierwsze: kryterium fałszu, czyli musi być element nieprawdziwy w danej informacji. Drugim kryterium jest element szkody, czyli uwzględniamy, że dana fałszywa informacja niesie ze sobą szkodę, która jest wyrządzona odbiorcy intencjonalnie.
CZYTAJ: Fake newsy o napaściach uchodźców z Ukrainy. W przygranicznych powiatach jest bezpiecznie
Czy o dezinformacji możemy mówić w przypadku wiadomości, która pojawiła się w czwartek(24.02) , o tym, że zabraknie paliwa? – Tak. Od czwartku rzeczywiście obserwujemy nasilenie fałszywych informacji, tzw. fake newsów – podkreśla Agnieszka Łukasik-Turecka. – Jednym z przykładów była rzeczywiście informacja o braku paliwna stacjach benzynowych. Taką fałszywą informacją była też informacja o problemach z gotówką. Trzecia informacja, w którą wdarł się ten fałszywy element, to były popularne grafiki w mediach społecznościowych zawierające logotypy znanych marek produktów kosmetycznych, chemii gospodarczej. O ile początkowo takie grafiki zawierały faktyczne marki rosyjskie, to potem w dość krótkim czasie zaczęły pojawiać się właśnie grafiki fałszywe. Tym, co łączy te trzy fałszywe informacje jest to, że bardzo szybko widzimy skutki. Widzieliśmy ogromne kolejki na stacjach benzynowych, przed bankami, bankomatami.
Co na celu ma dezinformacja? – w przypadku tych fake newsów, które od czwartku obserwujemy, celem jest doprowadzenie do paniki, do zamieszek w kraju, do wzrostu niepokoju – mówi Agnieszka Łukasik-Turecka. – Proszę zauważyć, że fałszywe informacje, na które natrafiamy od kilku dni, są rozprzestrzeniane m.in. dzięki fałszywym kontom, które wcześniej, w dobie pandemii COVID-19, czyli przez ostatnie dwa lata, zamieszczały informacje antyszczepionkowe. Teraz te antyszczepionkowe informacje zostały zamienione na treści o charakterze antyunijnym, antynatowskim, antyukraińskim. To tam możemy zapoznać się z informacjami skierowanymi do nas, do Polaków, że niewiele nam pomoże bycie w strukturach NATO czy unijnych. Widać wyraźnie, że celem jest przede wszystkim wzrost niepokoju, a jeśli się uda, to także doprowadzenie do paniki i zamieszek w kraju.
Skuteczna dezinformacja to taka, która wydaje się być prawdopodobna. – Skuteczna dezinformacja będzie wtedy, kiedy rzeczywiście będzie na tyle zbliżona do prawdziwej, na tyle uprawdopodobniona, że odbiorcy w nią uwierzą.
Co możemy zrobić ze swojej strony, żeby zapobiegać dezinformacji? – Bardzo wnikliwie sprawdzać, czy informacja jest prawdziwa. Nie dać się dezinformacji, nie dać się manipulacji – zaznacza Agnieszka Łukasik-Turecka. – Nawet podkreśliłabym jedną kwestię: im bardziej atrakcyjna i niewiarygodna informacja, tym bardziej powinniśmy być uczuleni i sprawdzać. Możemy podjąć kilka kroków, które nam pomogą. Po pierwsze, powinniśmy sprawdzić kto jest autorem takiej informacji. Po drugie, powinniśmy sprawdzić co to za źródło, jakie medium podaje informację. Media renomowane, mainstreamowe, wiadomo, że przed opublikowaniem informacji sprawdzą ją na różne sposoby wiele razy.
Weryfikacja jest utrudniona, kiedy mamy do czynienia z mediami społecznościowymi i nadawcami indywidualnymi. – Najlepiej nie udostępniać takich informacji. Taka moja rada – korzystać i weryfikować to, o czym czytamy w mediach społecznościowych, z mediami profesjonalnymi – mówi Agnieszka Łukasik-Turecka. – Media profesjonalne, wiarygodne, renomowane będą chciały korzystać z najlepszych źródeł informacji. Proszę zauważyć, że w takich mediach będziemy mieć do czynienia z korzystaniem z wiedzy ekspertów medialnych, czyli z osób, które na co dzień badają dany wycinek rzeczywistości. To będą albo osoby na miejscu, albo naukowcy, którzy na co dzień badają dany wycinek. I w oparciu o tę wiedzę ekspercką media będą wzmacniać swój przekaz.
Musimy pamiętać, że wojna toczy się nie tylko na ulicach, ale także w Internecie. – Wojna to nie tylko działania fizyczne. To manipulacja i dezinformacja – mówi Agnieszka Łukasik-Turecka. – Co ciekawe, zwróćmy uwagę, że ta wojna informacyjna toczy się nie tylko na terenie Ukrainy, na której działania wojenne są urzeczywistniane. Proszę zauważyć, że my także zostaliśmy objęci wojną informacyjną. Konta tworzone przez dezinformatorów dotyczą naszego państwa. To Polacy stali w kolejkach na stacjach benzynowych i Polacy wyjmowali gotówkę z bankomatów i banków. To, co pozwala nam się przed tym bronić, to propagowanie wiedzy, nauki, informowanie i uczulanie, żeby nie być narzędziem w rękach trolli, którzy tworzą te konta i szerzą dezinformację.
Z pomocą internautom w weryfikacji informacji przychodzą takie projekty jak: Crosscheck, Fake News Detector czy FactCheck, które w większości przypadków pozwalają na weryfikację czy informacja, którą widzimy jest prawdziwa.
EwKa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum