Codziennie tysiące uchodźców z Ukrainy odwiedza punkt pomocowy zlokalizowany przy trasie S17 na wysokości Markuszowa. Wielu Ukraińców poszukuje noclegu i artykułów pierwszej potrzeby.
– Takich osób zagubionych jest coraz więcej – mówią wolontariusze. – W pierwszych dniach było dużo samochodów. Ludzie byli dobrze ubrani, jechali prywatnymi samochodami, były pełne rodziny. Teraz są autokary, jest coraz więcej matek. Już nie mają ani ubranek, ani innych potrzebnych rzeczy. Zaopatrują się we wszystko. Profil uchodźców się zmienia. Bardzo dużo ludzi pyta o to, czy mogliby gdzieś zanocować bądź mieszkać. Dziś podchodzili do mnie ludzie, pytając, czy w Warszawie będą mieli gdzie mieszkać.
CZYTAJ: Pomoc dla uchodźców nawet na parkingu przy „ekspresówce” [ZDJĘCIA]
– Na początku ludzie mieli adresy, teraz trochę mniej. Ludzie pytają mnie, gdzie się zatrzymać. Mówię, że w Warszawie są wolontariusze – opowiada kierowca autokaru.
– Jedziemy pod Warszawę, mamy tam już wolne mieszkanie. Pracuję w Polsce już 6 lat. Mój szef na nas czeka. Oddaje swoje mieszkanie. Nam się udało – mówi jeden z Ukraińców.
– W sobotę był taki przypadek, że rodzina jechała z Charkowa 4 doby. Były to 3 dorosłe osoby i 2 dzieci – 10- i 12-letnie. Jedno z tych dzieci było niepełnosprawne. Poprosili o pomoc w załatwieniu noclegu. Pani z Lasu Stockiego, z gminy Końskowola przyjęła ich – opowiada pan Leszek. – W niedzielę w nocy, po 2.00, było ok. 40-50 autokarów naraz. Wczoraj było troszeczkę spokojniej, dzisiaj też, ale mamy informację, że na granicy znów jest duży ruch. Wiele osób nie wie, gdzie jedzie. Szuka dla siebie miejsca, żeby się zatrzymać, przynajmniej odpocząć parę dni i normalnie egzystować.
– Bardzo dużo ludzi ma ze sobą pieniądze, ale nie wiedzą, gdzie się podziać. Widać dramat tych ludzi. Część z nich jest bardzo wystraszona, nie wie, co robić, dokąd jechać, co z nimi będzie – mówi wolontariuszka.
– Pierwszą podstawową rzeczą, którą należy robić z uchodźcami, to spytać, czego oni potrzebują – radzi psycholog Dariusz Perszko. – Nie wymyślać sobie, czego my potrzebujemy albo jakie my mamy wyobrażenia o pomocy, w tym pomocy psychologicznej, tylko czego oni potrzebują. Jeżeli się z nimi rozmawia, to okazuje się, że oni chcą się dostać do Warszawy, Hanoweru, Włoch, Izraela albo chcą po prostu znaleźć mieszkanie. Trzeba przede wszystkim spytać. Był przypadek, gdy autokar zabrał całą grupę ludzi z granicy i wiózł ich do miejsca, gdzie mieli spanie i jedzenie. Nagle ci Ukraińcy powiedzieli: „Stop, my wysiadamy. Nie chcemy”. – „A gdzie wy chcecie?” Jeden chciał do Warszawy, inny do Katowic, a następny na czeską granicę. Dobrze, że się dogadali. Kierowca powiedział, że zawiezie ich na dworzec do Warszawy. Byłem też świadkiem, że ktoś stawał na środku świetlicy, gdzie było pełno Ukraińców – śpiących, leżących, jedzących, bawiących się dzieci – i proponował, że zawiezie ich na przykład pod Poznań, gdzie będą mieli świetne warunki: jedzenie, spanie, pracę – niemal całą przyszłość – i nikt nie chciał. Jaka jest druga potrzeba człowieka w takiej sytuacji? Informacja. Cenne w punktach recepcyjnych jest to, że ludzie stoją, rozdają i pomagają zarejestrować karty SIM.
CZYTAJ: „Pierwszą pomocą jest po prostu towarzyszenie”. Psycholog o wspieraniu uchodźców
Szczególne wsparcie należy okazać dzieciom, ale – jak tłumaczy Dariusz Perszko – nie chodzi o wsparcie psychologiczne, tylko o zapewnienie normalnych warunków do rozwoju. Chodzi o stworzenie miejsca do zabawy i nauki, ale przede wszystkim kontakt z rówieśnikami – bo to oni są najlepszymi terapeutami.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum