– To jest niesamowite, jaka była reakcja i odzew strażaków Państwowej Straży Pożarnej i ochotników z Ochotniczych Straży Pożarnych na nasz apel. Naszym przyjaciołom w służbie na Ukrainie przekazaliśmy m.in. 150 samochodów ratowniczo-gaśniczych, z czego 100 już działa tam na miejscu – powiedział komendant główny Państwowej Straży Pożarnej nadbrygadier Andrzej Bartkowiak.
Komendant główny Państwowej Straży Pożarnej nadbrygadier Andrzej Bartkowiak podsumował ogłoszoną w zeszłą sobotę zbiórkę sprzętu dla strażaków z Ukrainy. – Reakcja ochotników z OSP i strażaków PSP była fenomenalna. Wszyscy się zjednoczyli, wszystkie ręce na pokład. Nie spodziewałem się, że akcja spotka się z takim odzewem – powiedział Andrzej Bartkowiak.
Podkreślił, że dla ukraińskiej straży pożarnej przekazano 150 samochodów ratowniczo-gaśniczych, z czego 100 już działa na terenie Ukrainy. Przygotowano też 1870 palet sprzętu – 80 proc. jest już na miejscu.
– Zebraliśmy 21 tysięcy mundurów bojowych, 30 tys. hełmów strażackich, 21 tys. par butów, 570 toreb medycznych R1, które są tam bardzo potrzebne, 600 agregatów prądotwórczych, około tysiąca wszelkiego rodzaju pomp do pompowania wysokiej i mniejszej wydajności z osprzętem do wody, liczące w tysiącach rękawice i kominiarki, 65 sztuk kamer termowizyjnych i 21 tysięcy węży gaśniczych – wyliczył komendant główny PSP.
Ocenił przy tym, że to jest „niesamowite, jaki był odzew strażaków”. – Nawet biedne jednostki, które są jeszcze na głębokim dorobku, które mają niewiele, przekazały np.: dwie pary butów i sześć węży – powiedział.
– Ukraińcy są tym sprzętem zachwyceni. Przysłali czterech oficerów łącznikowych, którzy pomagają w organizacji transportu, bo te wszystkie dary trzeba było przerzucić na tamtą stronę, co nie było wcale takie proste. Obawialiśmy się, że mogą do nich strzelać – zaznaczył.
Komendant główny PSP zaznaczył też, że ukraińskie samoloty gaśnicze i helikoptery straży pożarnej są teraz w Polsce. – Stoją na jednym z lotnisk, uratowaliśmy je. Jeden z samolotów zestrzelili po drodze, ale reszta doleciała. Nie chcieliśmy, żeby ich samoloty i helikoptery zostały zniszczone, bo wiemy, co się stało z Antonovem Mriją. Prawdopodobnie też by je to spotkało – podkreślił.
– Musimy pamiętać, że ukraińscy strażacy walczą nie tylko z żywiołem. To coś niesłychanego, że oni pod ostrzałem wykonują te zadania, które my normalnie realizujemy w czasie pokoju. I intensywność tych zdarzeń jest ogromna, bo przecież tych ataków jest mnóstwo w Kijowie, Charkowie i w innych miejscach – zaznaczył.
Przekazał też, że zbiórka dla ukraińskiej straży pożarnej robi fenomenalne wrażenie. – Zachęciło nas to do tego, aby zrobić kolejny apel do świata. We wtorek podpiszę list do swoich odpowiedników do świata wolnego, demokratycznego, żeby nam pomogli pozbierać jeszcze tego sprzętu – zaznaczył. Dodał, że polscy strażacy robią to z myślą o przyszłości. – Myślimy o tym, że Ukraina będzie musiała się podnieść po tym wszystkim i trzeba będzie ich wspierać. Stracili dużo sprzętu. Niestety ci, którzy na nich napadli, po prostu niszczą wszystko. Dlatego im tego wszystkiego brakuje – przekazał nadbrygadier.
Zapytany o to, jak przebiega pomoc międzynarodowa, której koordynatorem dla straży pożarnych z całego świata jest Krajowe Centrum Koordynacji Ratownictwa Komendy Głównej PSP odpowiedział, że odzew jest pozytywny. – Działamy z sercem. Ta solidarność, braterstwo jest gdzieś w genach. Poza tym my wiemy, co to wojna, wiele osób jeszcze to pamięta i zareagowaliśmy bardzo spontanicznie. W wielu krajach są procedury, dokumenty, przez co trochę to trwa, ale odzew jest pozytywny. Niemcy bardzo pozytywnie zareagowali. Słyszałem również głosy z Francji, Austrii, Czech. Są tam jakieś ruchy. Widać, że to powoli rusza – powiedział.
– Myślę, że jak napiszemy list do wszystkich komendantów, to ten ruch może będzie jeszcze większy. Liczę na amerykańskich strażaków, na Kanadyjczyków, na Wielką Brytanię, Australijczyków, Nową Zelandię. To są kraje, które mają stabilną sytuację i mogą pomóc w Europie. Liczę też na Skandynawów i południową Europę, gdzie pomagaliśmy – podkreślił.
Nadbrygadier przekazał też, że strażacy i ochotnicy pomagają też na granicy i w punktach recepcyjnych. – Zaangażowanie PSP i OSP jest ogromne. Każdego dnia około tysiąca strażaków działa w punktach recepcyjnych na dworcach na granicy. Mamy ustawione namioty. Nasze kontenery sanitarne stoją w wielu miejscach. Działamy też w dużych miastach wojewódzkich, dlatego, że jesteśmy też elementem bardzo istotnym każdego wojewody. W każdym sztabie kryzysowym jednym z najważniejszych ogniw jest PSP i OSP – mówił.
– Jako PSP jesteśmy też odpowiedzialni za tzw. zorganizowany transport kołowy. Wszystkie autobusy, które dzisiaj wożą uchodźców, są koordynowane przez nas. Używamy 100 autobusów służb, czyli naszych oraz polskiej policji. Do tego ponad 200 autobusów prywatnych, czyli w sumie ponad 300 jest teraz w ruchu. Mamy jeszcze bazę 800 autobusów z firm, które w każdej chwili możemy dysponować do tego, żeby ludzi ewakuować z granicy i rozwozić ich po terenie kraju oraz czasami poza terenem kraju – tłumaczył.
Komendant główny PSP zaznaczył przy tym, że strażacy głównie zajmują się, żeby uchodźcy z Ukrainy trafili w bezpieczne miejsce w Polsce. – Co jest bardzo istotnym elementem, zaczynamy już wykorzystywać OSP do zakwaterowania tych ludzi, żeby na początku mieli gdzie mieszkać – powiedział.
Zaapelował też do Polaków o spokój i opanowanie. – Nie dajmy się prowokować niepotrzebnie i nie wpadać w jakiś pesymizm. Zawsze na PSP i OSP Polacy mogą liczyć. Każdemu pomożemy, kto jest w naszej ojczyźnie i będziemy pomagać. Jak na Ukrainie będzie pokój, to pojedziemy też im pomóc stanąć na nogi – zapewnił.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. PSP Facebook