Kilka tysięcy uchodźców z Ukrainy przewinęło się przez punkt recepcyjny w Dorohusku. Punkt zaczął działać w dniu wybuchu wojny, 24 lutego.
Aktualnie w tym miejscu przebywa kilkanaście osób. Jeszcze na początku tego tygodnia było to kilkadziesiąt osób, a dwa tygodnie temu nawet kilkaset.
CZYTAJ: Coraz więcej protestujących w Koroszczynie
– Ruch na granicy jest wyraźnie mniejszy, więc i do nas dociera mniej potrzebujących osób – mówi kierownik punktu recepcyjnego w Dorohusku, Ewelina Maleska-Hinbork. – Ruch jest mały, jest bardzo mało ludzi. Są oni na bieżąco transportowani w te miejsca, gdzie potrzebują, czy do Chełma, czy na pociąg. Jeżeli do nas trafią, ewentualnie szukamy miejsc, jeśli tego potrzebują. Na pewno te pierwsze dni były bardzo dynamiczne. Nie miało to znaczenia, czy to był dzień, czy noc, sytuacja była taka sama. Mieliśmy duży napływ ludzi, z dnia na dzień coraz większy. Tamten weekend był przełomowym, gdzie było najwięcej osób.
W punktach recepcyjnych uchodźcy z Ukrainy mogą się zarejestrować, uzyskać podstawową pomoc, zjeść ciepły posiłek i skorzystać z noclegu.
CZYTAJ: Mniejszy ruch na granicy w Dorohusku
W Dorohusku punkt recepcyjny mieści się w zabytkowym Pałacu Suchodolskich.
MaK / opr. LysA
Fot. Piotr Michalski