5 sokolich jaj pojawiło się w Lublinie, 4 w Puławach – sokoły wędrowne rozpoczęły okres lęgowy. W Puławach od 16 lat gniazdują na terenie Grupy Azoty, w Lublinie upodobały sobie komin elektrociepłowni na Wrotkowie.
Sytuacja w Lublinie w tym roku jest jednak rzadko spotykana. Według ornitologów samica Wrotka złożyła jaja z samcem Czartem, który wykluł się rok wcześniej w tym samym gnieździe.
– Przypadek ciekawy, tym bardziej że ta sfera płciowa u ptaków nie jest jeszcze dobrze poznana – mówi miłośnik ornitologii, Grzegorz Sierocki. – Niestety świata zwierząt, świata roślin i świata ożywionego, tak bardzo skomplikowanego, nie da się jednoznacznie oceniać z punktu widzenia pewnej moralności, naszych przyzwyczajeń, kodeksów pisanych i niepisanych. W świecie zwierząt zdarzają się sytuacje bardzo różne i ja bym tego nie rozpatrywał w kategoriach nadzwyczajności, pewnie czegoś dla nas dziwnego i wyjątkowego. Bo zazwyczaj to jednak zwierzęta parują się, może nie znając się, bez linii pokrewieństwa.
– Obecnie w gnieździe jest 5 jaj – mówi członek Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego, Piotr Safader. – Samica tutaj wielokrotnie składała jaja, natomiast w ubiegłym roku samiec został otruty. I zachodziło pytanie, czy samica znajdzie partnera jeszcze na ubiegły rok. Okazało się, że tak. Jest to sprawa ciekawa o tyle, że tym partnerem jest samczyk z lęgów samicy ubiegłego roku, czyli przekładając na ludzki język, to jest jej syn. Przyroda jest tak skonstruowana, żeby w obrębie danej bliskości rodzinnej nie nastąpiła wymiana genów, ponieważ w późniejszym okresie doprowadza do wielu niekorzystnych zmian. Preferowane jest raczej mieszanie genów. Jak widać, przyroda nas zaskakuje.
– W pierwszym pokoleniu, bo trzeba to nazwać po imieniu, kazirodztwa jest bardzo mała szansa, że jakieś wady genetyczne wyjdą – stwierdza przewodniczący zarządu Lubelskiego Towarzystwa Ornitologicznego, Sylwester Aftyka. – Dopiero w następnych pokoleniach, przy dalszym krzyżowaniu wsobnym, można przewidywać jakieś ewentualne konsekwencje. Chodzi o genetykę, czyli o geny recesywne i dominujące. Jeżeli byłyby jakieś wady genów recesywnych, dopiero w następnych pokoleniach mogłoby się to nawarstwiać. Widać to było na przykładzie nawet ludzi. Jak królowa Wiktoria przekazywała geny hemofilii sierpowatej, to się ujawniło np. u młodego cara Aleksandra. Habsburgowie byli również bardzo blisko spokrewnieni.
– Myślę, że to jest sfera badań, która nie jest dokładnie zeksplorowana i poznana. Dopiero od kilkudziesięciu lat bada się zachowania seksualne, płciowe, bo to było zawsze tabu. I być może przez będziemy poznawać coraz więcej takich rzeczy. Co z tymi jajami będzie? Jeżeli to jest samiec, który jest dopiero jednoroczny, obawiam się, że mogą to być jaja niezalężone. Bo sokoły czy też inne ptaki drapieżne osiągają dojrzałość płciową dopiero po kilku latach, więc nie przypuszczam, żeby ten samiec miał już zdolności do tego, że zalężyć jaja, żeby ten lęg się udał – dodaje Grzegorz Sierocki.
– Znamy sytuację z Lublina – mówi rzecznik Grupy Azoty Puławy, Paweł Wójcik. – Jest ona rzeczywiście bardzo ciekawa. W Lublinie co roku obserwujemy te sokoły, ale przede wszystkim obserwujemy je u nas. Sokoły w Puławach są tak naprawdę od 16 lat. Pierwszy raz zaobserwowaliśmy je w 2006 roku. To był jeszcze komin zakładowej elektrociepłowni, którego dziś nie ma. Został rozebrany, natomiast podjęto wtedy decyzję o zamontowaniu nowej budki. Do dziś pojawiło się na świecie 25 młodych sokołów wędrownych. W samym ubiegłym roku były to 3 ptaki.
Jak dużo młodych sokołów pojawi się tym razem i czy w Lublinie w ogóle jakieś młode przyjdą na świat – tego dowiemy się w drugiej połowie kwietnia, gdy samice zakończą wysiadywanie jaj.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Screen z peregrinus.pl