Po polskiej stronie granicy w Dorohusku pojawiają się kolejne rodziny. Wśród nich jest Swietlana z Kowla, która uciekła z 6-cioletnią wnuczką Żenią i adoptowanym nastoletnim synem Saszą.
– Czekamy na rodzinę – mówi Swietlana, spoglądając na swoją wnuczkę. – Przyjechaliśmy tu ok. godziny temu. Czekamy, bo mają po nas przyjechać. Wszystko tu dobrze, podają nam herbatę i kawę, i dają jedzenie na drogę. [Zwraca się do wnuczki] Wierzysz, że powrócisz do taty? – Tak. Mów: tata nasz jest silny, wygoni wszystkich złych ludzi, stawia zasieki, chodził tata stawiać barykady, nie opowiadał Ci?
Sasza mówi, że się nie boi i że ukraińscy żołnierze są silni, a kiedy on tam wróci, będzie odbudowywał Ukrainę.
EwKa / opr. WM
Fot. Ewelina Kwaśniewska