Polacy rzucili się z pomocą dla Ukrainy. Cały czas przybywa darów, jednak zdarza się, że pomoc zamienia się w czyszczenie piwnic i wietrzenie szaf. Organizacje prowadzące zbiórki największy problem mają z odzieżą.
CZYTAJ: Do zablokowanego Mariupola zmierza 8 ciężarówek z pomocą
– Znaczną część naszych magazynów zapełniają ubrania, często zniszczone i poplamione – mówi Beata Lachowicz z lubelskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża. – To jest kwestia wszystkich ubrań, które dostajemy. My ich nie wyrzucamy, ale to też pokazuje, ile one miejsca zajmują w naszym magazynie, a w tym momencie w ogóle nie ma na nie zapotrzebowania. W mądrej pomocy chodzi o to, żeby była ona celowa, skuteczna i trafiała w to miejsce, w którym jest ona rzeczywiście potrzebna, a nie byśmy mieli poczucie, że zrobiliśmy coś dobrego. To nie o to chodzi, by tę pomoc wywieźć na granicę, wyrzucić i by ludzie w niej grzebali, bo już mamy takie obrazki, że leżą stosy ubrań i nikt tego nie potrzebuje.
– Niestety borykamy się z tym, że często przywożą rzeczy, które ciężko sklasyfikować – informuje wolontariusz na przejściu granicznym w Dorohusku, Jakub Dmochowski. – Ciężko je też posortować. Ktoś przywiózł karton bombek. Ja chce wierzyć ciągle, że ludzie chcą pomagać. Może nie wiedzą do końca jak jej udzielić.
– To, czego potrzeba, to takie rzeczy, które sami byśmy chcieli, by ktoś nam dał w razie potrzeby – tłumaczy Joanna Zybała z Lubelskiej Caritas. Dziś pomaga w punkcie recepcyjnym w Dorohusku. – To może być zawstydzające dla osób, które to usłyszą, ale były po prostu przywiezione rzeczy i ubrania zanieczyszczone w sposób, o którym wolałabym nie opowiadać, choć każdy może się domyślić. To o co apeluję, to dawajmy to, co sami byśmy chcieli dostać w podobnej sytuacji.
– Niestety poza tym, że jest ta pomoc bardzo potrzebna, widzimy tę siłę i czerpiemy ją od ludzi. Zdarzają się też rzeczy niepotrzebne i nienadające się na pomoc dla Ukrainy – mówi Ewelina Jocek z lubelskiego oddziału PCK. – Mimo naszych apeli i wyraźnych rozpisek rzeczy, które my zbieramy, segregujemy, sprawdzamy, to zdarzają się rzeczy przeterminowane, rozpoczęta żywność i leki. Otwieramy listek, a tam jest tylko jeden lek, reszta jest zużyta. Otwarte syropy. Nasi wolontariusze, bez których byśmy sobie nie poradzili, każdą rzecz muszą sprawdzić. Ta pomoc jest już w tonach. To naprawdę żmudna praca. Gdyby ta pomoc była taka, że to, co my dajemy, była tym, co sami byśmy chcieli otrzymać, nasza praca byłaby szybsza, łatwiejsza i szybciej docierałaby do osób potrzebujących.
– Warto sobie zdać sprawę z tego, co się w tym momencie dzieje – twierdzi psycholog dr Marlena Stradomska. – Jak my byśmy zachowali się w tej sytuacji, kiedy musimy w tym momencie opuścić swój dom, nie bierzemy ze sobą żadnej rzeczy, bo nie mamy na to miejsca. Bierzemy to, co naprawdę jest potrzebne i nagle ta pomoc, która do nas przychodzi, to brudne ciuchy, stary śpiwór, coś poplamione. To nie jest żadna pomoc, a wręcz przeciwnie. Taka osoba może sobie pomyśleć, że w ogóle to życie jest beznadziejne, straszne i może się poczuć upokorzona. Nie róbmy tego.
CZYTAJ: Chełm: ponad 61 tys. uchodźców z Ukrainy dotarło na chełmski dworzec PKP
– Zachęcam państwa do sprawdzania organizacji, której chcecie pomóc. My zbieramy bardzo dużo żywności. Środki opatrunkowe są dla nas priorytetem. Co ważne zbiórka finansowa, czyli państwa wpłaty, 5 zł, 10, 50 zł, czy jakakolwiek inna, każda ma znaczenie. To pozwala nam kupić na przykład agregaty prądotwórcze, nagrzewnice. To są takie rzeczy, których przeciętnie człowiek ani nie ma w domu, ani ich ot, tak nie kupuje. Zbiórka finansowa pozwala nam na bardzo szybkie reagowanie w tym zakresie. Kiedy koledzy z Ukrainy proszą „wyślijcie nam jakiś specjalistyczny sprzęt”, to my go kupujemy i wysyłamy – dodaje Beata Lachowicz.
Zbiórkę finansową na pomoc Ukrainie prowadzi też Caritas Polska. Bardzo ważną pracą jest też praca wolontariuszy, którzy są potrzebni między innymi do segregowania darów.
Jeżeli chcemy zakupić konkretne produkty i przekazać je organizacjom prowadzonym zbiórkę, warto najpierw sprawdzić, co w tym momencie jest najbardziej potrzebne.
MaK / opr. LysA
Fot. archiwum