W Kazimierzu Dolnym dotychczas bezrobotne matki gotują obiady dla dzieci w Gminnym Zespole Szkół. Gmina wspólnie z Fundacją „Latający Ludzie” założyła Spółdzielnię Socjalną „Kazimierzanka”. W ten sposób po ponad 10 latach przerwy w placówce znów funkcjonuje stołówka.
– Nasza spółdzielnia to połączenie przedsiębiorstwa ze stowarzyszeniem – mówi prezes Fundacji „Latający Ludzie”, Weronika Ziarnicka. – Najważniejsze w działalności spółdzielni jest, że w pierwszej kolejności przyjmuje osoby wykluczone, długotrwale bezrobotne, niepełnosprawne, czyli osoby, którym bardzo trudno wrócić na rynek pracy. Myślę, że to jest piękne w tej inicjatywie, że te osoby są wdrażane z powrotem na rynek pracy.
– Wszystkie osoby, które zatrudnione u nas są to osoby, które były długoterminowo bezrobotne, także jest dobrze – mówi Katarzyna Piskorek, szefowa kuchni, ktora pracuje w stołówce szkolnej. – Dzisiaj w menu jest kapuśniak, kotlet mielony, ziemniaki i buraczki. Gotujemy kapuśniak – jest 100 litrów na 150 uczniów. Ale dodatkowo będziemy wydawać posiłki jeszcze dla uchodźców. Dlatego jest gotowana większa ilość.
– Stołówka kazimierska działała do wybuchu gazu w szkole w 2011 – mówi Artur Pomianowski, burmistrz Kazimierza Dolnego. – Później przez te różne zawirowania, koleje losu dzieci nie miały możliwości korzystania ze stołówki. Przypomnę, że przez wiele lat dzieci uczyły się w szkole kontenerowej. Następnie w 2018 roku została oddana do użytku nowa szkoła z zapleczem kuchennym, ale nie z działającą stołówką. Zaczęliśmy rozważać różne opcje m.in. połączenie stołówki z przedszkolem. Ale to po bliższym przeanalizowaniu okazało się, że nie jest to najlepszy pomysł. Wówczas pojawiła się idea powołania Spółdzielni Socjalnej w Kazimierzu Dolnym. Znaleźliśmy chętne mamy, bo głównie na nich ta spółdzielnia się opiera, czyli jej pracownikami i członkiniami są mamy dzieci uczących się w Gminnym Zespole Szkół. Przeszły one szereg szkoleń, kursów i zaczęły prace.
– Nie można było się doczekać, kiedy ruszymy z gotowaniem – mówi Agnieszka Pałka. – Wychodzimy również poza szkołę, indywidualnie jak ktoś potrzebuje obiadu, to wtedy zawozimy. Bardzo dużo gotujemy. Jest siła, jest moc i oby tak dalej.
– Panie, które gotują też nabierają doświadczeń – mówi Janusz Raczkiewicz, dyrektor Gminnego Zespołu Szkół w Kazimierzu Dolnym. – Ostatnio miały dwutygodniowy kurs pod okiem profesjonalisty. Obiady bardzo smakują, dzieciaki są zadowolone. Oczywiście mieliśmy w pierwszym tygodniu problemy z wydawaniem posiłków, ale udało nam się to ogarnąć i w tej chwili wszyscy chętni korzystają. A teraz jeszcze nawarstwiła się druga sytuacja mianowicie pomoc dzieciom z Ukrainy, które tutaj przychodzą na zajęcia świetlicowe i są tutaj dokarmiane.
– Panie ze spółdzielni są bardzo zaangażowane nie tylko w swoja codzienną prace, ale teraz włączyły się w pomoc dla uchodźców. Pojawił się pomysł, żeby wyemitować cegiełki. Każdy chętny będzie mógł taką cegiełkę wykupić, właśnie z przeznaczeniem dla uchodźców. Taką cegiełką jest obiad dwudaniowy, który kosztuje u nas 18 złotych – dodaje Artur Pomianowski.
– Cały czas się rozwijamy i mamy bardzo dużo pomysłów, jeżeli chodzi o dalszy rozwój. Osoby zatrudnione w spółdzielni mają mnóstwo zainteresowań, których jeszcze w tej chwili ze względu na to, że nie posiadają dokumentów potwierdzających ich umiejętności, nie mogą w praktyce zaprezentować, chociażby serowarstwo. Nasze panie same robią sery kozie, pieką chleb. Naprawdę zajmują się bardzo ciekawą, niespotykaną na co dzień działalnością. Chciałabym, żebyśmy mieli możliwość wspierania tego jako spółdzielnia; poszerzania ich wiedzy, doskonalenia ich umiejętności i wykorzystywania do tego również biznesowo, żeby na tym po prostu zarabiać – dodaje Weronika Ziarnicka.
Dodajmy, że spółdzielnia zatrudnia obecnie 8 osób, ale zainteresowanie takimi usługami jest ogromne.
ŁuG / opr. AKos
Fot. Urząd Miasta w Kazimierzu Dolnym