„Tu serce tak nie boli”. Tysiące uchodźców przybywają do Chełma [ZDJĘCIA]

275763608 5264244690253318 6139753352623810724 n 2022 03 18 174230

Centrum Pomocy Humanitarnej przy ul. Lwowskiej – w budynku po dawnym Tesco – to drugi punkt recepcyjny, który działa obecnie w Chełmie. Codziennie do tego przygranicznego miasta tylko pociągami przyjeżdża nawet 5 tys. osób. Zapotrzebowanie jest ogromne, a w punkcie potrzebna jest pomoc lekarzy i wolontariuszy.

CZYTAJ: Chełm: uruchomiono nowy punkt recepcyjny [FOTO i WIDEO]

– Na razie jest tu około tysiąca osób. Mamy zaplecze, by umieścić tu 2 tys. uchodźców – mówi Damian Zieliński z Urzędu Miasta w Chełmie. – Chełm jest miastem pogranicznym, więc nasza sytuacja jest dosyć specyficzna. Nasz dworzec funkcjonuje wręcz jako przejście graniczne. Jesteśmy bardzo blisko przejścia granicznego w Dorohusku. Dlatego stajemy się dla uchodźców przystankiem do dalszej części Polski czy za granicę. Na dworzec przyjeżdża nawet 4-5 tys. uchodźców dziennie. Stąd potrzeba tworzenia kolejnych punktów recepcyjnych.

– Stworzyliśmy w obiekcie boksy oddzielone specjalnymi kotarami, żeby można było poczuć odrobinę własnej przestrzeni – mówi koordynator obiektu Sławomir Hodała. – Boksy umożliwiają odpoczynek. Jest możliwość skorzystania z punktu sanitarnego. Jest również zaplecze, gdzie są łazienki, pralnie. Ludzie, którzy chcą zjeść posiłek mają takie możliwości w stołówce. W boksach można odgrodzić się od sąsiadów kotarą. Ludziom potrzeba trochę anonimowości. Odpoczywający chcą mieć swój mały azyl.

– Jestem tu z córką i synem. Dzięki Bogu nasza podróż pociągiem była komfortowa. Przyjęli nas tutaj dobrze, odpoczęliśmy. Dziś wyjeżdżamy do Niemiec. Tu serce tak nie boli, ale w Ukrainie pozostał mój mąż. Ciężko mi, bo wiem, że wszystko może się z nim wydarzyć – mówi pani Wiktoria ze Słowiańska.

– Mój trzyletni syn już wie, co to wojna. On to wszystko widział. Nasz jedyny plan to modlić się, żeby wojna się szybko skończyła. Chcemy do domu, żyć w swoim kraju i odbudowywać go. Moje dziecko nie może siedzieć w piwnicach. Ono bardzo często choruje, a tam jest wilgotno i się dusi. Nie wiem jakby to było, gdybyśmy zostali pod gruzami. Mąż mówi, że będzie mu łatwiej, kiedy będzie wiedział, że jesteśmy tutaj bezpieczni – dodaje uchodźczyni.

 – W połowie tygodnia najwięcej osób było z Kijowa, z ciężkimi stanami zapalnymi od leżenia po kilka dni w piwnicach na zimnych posadzkach – mówi lekarz Anna Krebs. – W tej chwili przyjechali ludzie z Charkowa. Wczoraj było mnóstwo lekkich infekcji, katary, ból brzucha, a dzisiaj mamy prawie epidemię biegunki i wymiotów. To też reakcja na stres. Dodatkowo wysokie ciśnienie, palpitacja serca, płacz, trauma. Byłoby super, gdyby kilku lekarzy z Polski mogło chociaż na kilka dni swoją pracę „zawiesić na haku”, przyjechać tutaj i pomóc – dodaje Anna Krebs.

CZYTAJ: Chełm: lekarze potrzebni w Centrum Pomocy Humanitarnej

– Odkąd jest otwarty ten punkt mamy pełne obłożenie. Jest pełno ludzi, którzy wyjeżdżają. Na szczęście jest też pełno kierowców, którzy przyjeżdżają i chcą zabrać ludzi w każde miejsce w Polsce i na świecie: do Portugalii, Danii, Niemiec, Szwecji, Francji, Holandii. Każdego dnia są stali kierowcy i stałe transporty, które przyjeżdżają po ludzi i proponują wyżywienie, opiekę, znalezienie pracy – informuje wolontariuszka Marta, która pomaga w znalezieniu transportu i noclegu dla uchodźców.

 – Przyjechałam z siedmioma kotami. Jeden z nich ma nawet swój profil na Instagramie. Dziękuję za pomoc i przyjęcie – mówi Anna z Charkowa. – Jest też weterynarz. Trzeba zrobić paszporty dla kotów, bo nie zdążyliśmy niczego wziąć ze sobą. One są szczepione, ale potrzeba potwierdzenia. Najtrudniej było przenieść je wszystkie przez granicę, ale pomagali mi wolontariusze i Straż Graniczna.

– Zajmujemy się chipowaniem i szczepieniem zwierząt, żeby mogły spokojnie podróżować po Polsce i po Europie – mówi lekarz weterynarii Monika Prokop.

– Brakuje nam tłumaczy, „lotnych wolontariuszy” –  ludzi, którzy będą spacerować po Sali i pomagać tym ludziom w bieżących sprawach, typu: ktoś potrzebuje tabletki, więc trzeba pójść zaprowadzić. Ludzie potrzebują polskiej karty SIM. Choć jest punkt, gdzie mogą ją otrzymać, dalej chodzą i szukają – mówi wolontariuszka Marta.

Centrum Pomocy Humanitarnej to już drugi punkt recepcyjny w Chełmie. Pierwszy działa przy Miejskiej Hali Sportowej. Tam codziennie przebywa od 1,5 do 3 tys. osób.

Jak informuje Urząd Miasta Chełm, od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę około 100 tys. uchodźców przewinęło się przez dworzec kolejowy w Chełmie. Najwięcej pasażerów dociera tu pociągami z Kijowa lub Lwowa. W piątek przyjechało z Ukrainy kolejnych tysiąc uchodźców.

RyK / MB / opr. ToMa

Fot. Urząd Miasta Chełm Facebook

Exit mobile version