Uchodźcy zabierają ze sobą czworonożnych przyjaciół. Mogą liczyć na pomoc lubelskich weterynarzy

img 20220301 204747 2022 03 01 213216 scaled 2022 03 03 192757

Lubelskie kliniki weterynaryjne oferują darmową pomoc psom i kotom z Ukrainy. Zwierzęta są wycieńczone wielogodzinną podróżą.

Ukraińcy coraz częściej zabierają swoich z objętego wojną kraju ze względu na łagodniejsze przepisy sanitarne, dzięki którym niemal każdy kot czy pies może być przewieziony przez granicę.

ZOBACZ ZDJĘCIA: Dołhobyczów: uchodźcy uciekają przed wojną ze swoimi zwierzętami

W transporterach i kagańcach spędziły ostatnie kilkadziesiąt godzin. Psy i koty, które Ukraińcy zabrali, uciekając przed wojną, mogą liczyć na pomoc polskich weterynarzy. W Lublinie przynajmniej 5 klinik oferuje ukraińskim czworonogom darmową opiekę. – To ludzki odruch, bo zwierzę trzeba traktować tak jak człowieka – mówi właściciel jednej z klinik, weterynarz Andrzej Wysokiński. – Jako właściciel przychodni biorę to na własne barki. Nie uważam, aby pobieranie opłat było w tej chwili potrzebne. Dysponujemy zapleczem diagnostycznym: rentgenem, USG, badaniami krwi. Jeżeli zwierzę będzie w potrzebie, w kiepskim stanie, to całe nasze działanie diagnostyczne, łącznie z leczeniem, jest dla zwierząt ukraińskich bezpłatne.

Psy i koty przywożone z Ukrainy są w większości przypadków zadbane, ale odwodnione i zmęczone. – Nie było u nas jeszcze żadnych sytuacji zagrożenia życia u tych zwierząt – informuje Andrzej Wysokiński. 

Duży wpływ na stan zdrowia zwierząt ma stres wynikający z wielogodzinnych podróży. Przez przejście graniczne w Dołhobyczowie przeszła dzisiaj rodzina z kotem Tomasem, który ostatnie kilka godzin spędził w specjalnej torbie. – Tak go trzymamy w tej torbie. Głaszczmy go. Nie chce jeść, jest zestresowany, tak samo jak my wszyscy. Powoli się uspokaja, tak Tomas? Jak biorę go na ręce, to jest spokojniejszy, nawet mruczy i zasypia – opowiadają właściciele kota Tomasa.

CZYTAJ: Lubelskie kliniki weterynaryjne gotowe pomóc zwierzętom z Ukrainy

Jana, która przyjechała do Lublina z Łucka z 2-letnim yorkiem, przyznaje, że kilkanaście godzin w autokarze jest dla psów męczące. Ale o zdrowie czworonogów dbają strażnicy graniczni i wolontariusze po polskiej stronie. – Pomagają na granicy. Jest woda i jedzenie.

– Sam transport zwierząt domowych z Ukrainy do Polski jest teraz dużo łatwiejszy dzięki odformalizowaniu całego procesu – mówi lubelski wojewódzki lekarz weterynarii Paweł Piotrowski. – To głównie psy i koty. Fretek raczej nie ma, nie obserwujemy też innych zwierząt. Nie ma w tej chwili wymogu posiadania miareczkowania, a psy, które nie spełniają wymagań, są kierowane do punktów recepcyjnych, gdzie lekarze dyżurują i uzupełniają braki, czyli ewentualnie szczepią, czipują, wydają zezwolenie na wjazd.

Ułatwione procedury nie obejmują psów bezpańskich i adoptowanych ze schronisk. Zwierzętom domowym, które znajdą się na terytorium Polski, pomagają nie tylko weterynarze. Czasową pomoc zapewniają też schroniska. – Telefony w tej sprawie dzwonią czasami w środku nocy – mówi Dorota Okrasa ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w Lublinie. – Trafiło do nas kilka zwierząt od osób, które niestety musiały uciekać ze swojego kraju. Te zwierzaki znalazły u nas schronienie i opiekę do momentu dalszej podróży swoich właścicieli, którzy niestety nie mogli mieć przy sobie tych zwierząt na czas oczekiwania. Z własnych zasobów przygotowaliśmy również skromne wyprawki dla tych zwierzaków w postaci żwirku czy karmy. Ci ludzie często nie mieli ze sobą nawet transportera. To udało nam się zorganizować, również dzięki darczyńcom.

CZYTAJ: Potrzebna jest karma i akcesoria. Ruszyła zbiórka darów dla zwierząt z Ukrainy

Polskie służby nie są w stanie oszacować, ile zwierząt domowych zostało wwiezionych do Polski od ubiegłego czwartku, czyli dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Problemy z transportem zwierząt przez polsko-ukraińską granicę dotyczą m.in. koni, które mogą być przewożone wyłącznie przez przejście graniczne w Korczowej.

FiKar / opr. WM

Fot. Iwona Burdzanowska

Exit mobile version