Do Dorohuska przybywają kolejne osoby, które przekraczają granicę. Iryna uciekła z 8-letnią siostrzenicą i miesięczną córką.
– Na granicę pomógł nam dostać się mąż – mówi Iryna ze Lwowa. – Staliśmy w kolejce na granicy ok. 12 godzin. Z małym dzieckiem było ciężko. Mam nadzieję, że wojna nie będzie trwała długo, bo chcę powrócić. Zaczynają się syreny, opatulasz córkę, biegniesz… W moim budynku nie ma schronu, trzeba biec dalej, a córka krzyczy, płacze, jest niespokojna. Ten nastrój jakby wisi w powietrzu. Kogo nie zapytasz, wszystkim ciężko.
Dopóki wojna się nie skończy, Iryna będzie mieszkała wraz z dziewczynkami w Chełmie.
EwKa / opr. WM
Fot. Ewelina Kwaśniewska