Blisko 4 tys. uczniów z Ukrainy uczęszcza już do polskich szkół i placówek oświatowych na Lubelszczyźnie. Liczba ta – zdaniem urzędników z kuratorium oświaty – w ciągu najbliższych miesięcy może się zwiększyć nawet dziesięciokrotnie.
Część uczniów organizowana jest w tzw. oddziałach przygotowawczych, a część trafia do klas z polskimi uczniami. Tak jest między innymi w lubelskiej Szkole Podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II.
– Przyjechałam tutaj dwa tygodnie temu – mówi dziewięcioletnia Liza z Kowla. – Do szkoły chodzę tylko tydzień. Przyjęli mnie bardzo dobrze, a w klasie czuje się dobrze. Trudno mi mówić i zrozumieć, co mówi nauczyciel. Jednak to, że chodzę do szkoły, jest moim sukcesem. Cieszę się, ze tutaj przychodzę, a nie tylko siedzę w domu. Lubię być na zajęciach i zdobywać nową wiedze. Myślę, że wojna kiedyś się skończy i wszyscy powrócimy do swoich domów, do swoich bliskich, którzy pozostali w Ukrainie.
– Z powodu wojny z Rosją mama wysłała mnie z babcią i dziadkiem tutaj – opowiada dziewięcioletni Maksym z Łucka. – Największy problem sprawia mi mówienie po polsku. Największy sukces to, że uczę się w szkole. Jest tutaj kilkoro dzieci z Ukrainy i bardzo dużo Polaków. To jest jedyna różnica między nami – pochodzenie. Poza tym wszystko jest w porządku. Moje ulubione miejsce to hala sportowa, ale jeszcze nie byłem na pływalni. Moja klasa mi się podoba. Chcę, żeby nastąpił pokój, a wojny, żeby nigdy więcej nie było.
– Nie tworzymy oddziału przygotowawczego, tylko dopisujemy uczniów do oddziałów już istniejących – mówi Marek Krukowski, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 51 im. Jana Pawła II w Lublinie. – Wybraliśmy ten model, bo jak one są w grupie jednorodnej, to nauka języka polskiego, mimo zwiększonej liczby godzin, przebiega dużo wolniej. Ponieważ poczucie komfortu i możliwość porozumiewania się w takich sytuacjach szkolnych, codziennych w języku, który jest im znany, powoduje, że życie nie zmusza tych dzieciaków, żeby przełamywać w sobie ograniczenia i uczyć się języka polskiego.
– Najlepszy sposobem przyjmowania dzieci ukraińskich do szkół polskich, zwłaszcza dzieci, które nie mówią i nie rozumieją w języku polskim, są oddziały przygotowawcze: szkolne, międzyszkolne i międzygminne – mówi minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek. – Jest to najbardziej elastyczny sposób przyjmowania tych dzieci do polskich szkół. Najbardziej elastyczny, bo najmniej stresujący. Najbardziej elastyczny również w tym sensie, że najmniej inwazyjny, tzn. najmniej ingeruje w polski system oświaty, a organy prowadzące w Polsce są organami prowadzącymi szkół dla polskich dzieci w polskim systemie oświaty.
– Oddziały przygotowawcze rozpoczniemy w dwóch szkołach – informuje Mariusz Banach, zastępca prezydenta miasta Lublin ds. oświaty i wychowania. – Wydaje nam się, że zainteresowanie będzie nie aż tak duże, jak to się powszechnie zapowiada. Rodzice ukraińscy rozumieją, że tak naprawdę dla ich dzieci dużo lepszym sposobem na integrację i świadome wchodzenie w społeczeństwo są normalne otwarte klasy. Dzieci wymagają może miesiąca adaptacji, dużo łatwiej poznają język polski, ucząc się go od rówieśników, a nie od nauczycieli. A w oddziałach przygotowawczych tak będzie, dzieci będą uczyły się języka polskiego, jak języka obcego. W związku z tym skuteczność tej asymilacji jest w klasach otwartych o niebo lepsza.
– Wydaje mi się, że zaopiekowanie się emocjami, zadbanie o to, żeby dzieci czuły się komfortowo, jest priorytetem w tym pierwszym okresie. Zapisujemy na podstawie paszportu, czyli ważny jest rok urodzenia. To jest jedyne, czego oczekujemy. Jednego dnia zapisujemy, kolejnego dnia dziecko idzie do szkoły. Zdarza się nawet, że już tego samego dnia dziecko idzie do szkoły. Potrzebujemy tego dnia ze względów organizacyjnych, żeby wychowawca był w stanie przygotować klasę – dodaje Marek Krukowski.
– Są dzieci, które przychodzą i są wycofane, które potrzebują czasu – mówi Agnieszka Kowalska, nauczyciel wczesnoszkolny w Szkole Podstawowej nr 51 w Lublinie. – Ale troje z pięciorga dzieci, które tutaj mamy, są takimi dziećmi bardziej odważnymi. Przyszły i starają się zamknąć rozdział, który mają za sobą. Poza tą piątką mam w klasie dwóch innych Ukraińców od klasy pierwszej. Też byłam przerażona, dzieci przychodziły, nie mówiły po polsku. Wystarczył miesiąc, dwa miesiące i one bardzo szybko złapały język. Myślę, że potrzeba na to czasu.
– Staramy się nimi opiekować, pomagać im – mówią uczniowie SP 51. – Na pewno tego potrzebują, dopiero co było im bardzo trudno. Ukraiński to jest trochę inny język, ale da się dogadać. Myślę, że się odnajdą tutaj w naszej klasie.
Do szkół i placówek oświatowych w samym Lublinie według statystyk uczęszcza około 500 dzieci. Od środy (16.03) trzy oddziały przygotowawcze mają zacząć funkcjonować w Szkole Podstawowej nr 34 w Lublinie. Naukę ma w nich rozpocząć około 75 dzieci.
MaTo / opr. AKos
Fot. Piotr Michalski