Siódmy dzień inwazji Rosji na Ukrainę. Wielu Ukraińców ucieka z atakowanych miast – na przykład z Kijowa czy Charkowa – na zachód Ukrainy, między innymi do Lwowa, a dalej do Polski.
– U nas na razie jest spokojnie, ale wiele osób żyje w wielkim napięciu – mówi ks. Andrzej Delisandru ze Lwowa. – Jest takie wielkie uniesienie patriotyczne. Jesteśmy bardzo dumni, że jesteśmy Ukraińcami. Pomagamy czym możemy naszym żołnierzom, ale z drugiej strony jest też bardzo duże napięcie. Większość ludzi prawie w ogóle nie śpi. Rozmawiam z ludźmi, idę spać i słyszę, że idzie ostrzał Charkowa. I martwimy się o dzieci, bo one nie mogą nazwać emocjonalnie tego, co przeżywają. Mamy średnio trzy, cztery alarmy w ciągu doby.
We Lwowie, podobnie jak w wielu innych miastach, ruch mieszkańców jest ograniczony. Obowiązuje też godzina policyjna.
MaTo/ opr. DySzcz
Fot. PAP/Vitaliy Hrabar