Policjanci wydają coraz więcej pozwoleń na broń. Amunicja, pistolety i karabiny znikają ze sklepowych półek, a strzelnice przeżywają oblężenie.
– Powód jest jeden – obawa przez wojną – przyznają mieszkańcy Lublina. – Do końca nie jestem przekonany, bo może być tak, że osoby, które nie powinny tej broni mieć, mogą ją dostać.
– Z naszych danych wynika, że w ubiegłym roku w KWP w Lublinie pozwolenie na broń uzyskało 1269 osób – mówi młodszy aspirant Kamil Karbowniczek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Jeśli chodzi o dane z tego roku, to rzeczywiście zauważyliśmy, że zgłasza się więcej osób zainteresowanych uzyskaniem pozwolenia na broń. Głównie chodzi tu o broń kolekcjonerską, sportową i do celów łowieckich.
– Żeby uzyskać legalne pozwolenie na broń jest droga albo przez egzamin policyjny albo przez egzamin w licencjonowanym klubie strzeleckim zrzeszonym w Polskim Związku Strzelectwa Sportowego – mówi Tadeusz Mostowiec, prezes Klubu Strzeleckiego „Snajper” w Lublinie . – Jak w roku ubiegłym do klubu przybyło ponad 60 członków, to tylko w lutym przybyło ich prawie 70.
– Bum na sprzedaż broni trwa od kilku lat, natomiast w ostatnim okresie pojawiło się duże zapotrzebowanie na amunicję – mówi Mirosław Słowiński, sprzedawca. – Producenci mają problemy, a użytkownicy chcą mieć jak największe zapasy. Standardem teraz jest amunicja 9 mm do broni krótkiej i do broni długiej amunicja 223 remington. Broń schodzi na pniu. Krótka, długa. Najczęściej są to karabiny automatyczne. Nowa broń to koszt powyżej 2 tysięcy złotych. Karabiny – ok. 2-4 tysięcy zł, to jest dolna granica.
– Jest tutaj pewne spektrum, bo zależy jaki stosunek do broni miał dany człowiek przed sytuacją zagrożenia – mówi psycholog Dorota Kaczmarkowska. – Albo będą się teraz ludzie przymierzać do tego, na ile byliby w stanie tę broń wziąć, bo jeżeli mają już ją mieć, to do czegoś ona musi służyć. Myślę, że ludzie się sami ze sobą mocują. Część pójdzie w prawo i rzeczywiście będzie się uczyła albo delegowała jednego z członków rodziny, który jest najbardziej odporny na stres, a druga część będzie myślała, że może się uda i sama obecność broni w domu będzie uspokajać.
– Jeśli chodzi o zainteresowanie, szczególnie od wybuchu wojny w Ukrainie, to wzrosło mniej więcej o 30 procent- mówi Łukasz Cieślik z Lubelskiego Centrum Strzeleckiego. – Przychodzą różni ludzie. Generalnie każdy cywil, któremu gdzieś kiedyś świtało w głowie, żeby się tą bronią zainteresować, teraz w końcu się zainteresował.
Wszystkie osoby ubiegające się o pozwolenie na broń muszą przejść szczegółowe badania psychologiczne. W Polsce promesę, czyli pozwolenie na zakup broni palnej ma ponad 250 tysięcy osób.
FiKar/ opr. DySzcz
Fot. pixabay.com