Rodzina, przyjaciele, znajomi pożegnali dziś (18.03) na cmentarzu komunalnym w Zamościu Witolda Paszta. Urna z prochami została przewieziona na cmentarz na ukochanym motocyklu artysty w kawalkadzie motocyklistów z zamojskich klubów.
Muzyk, lider zespołu Vox zmarł 18 lutego w wieku 68 lat. Podczas ceremonii pożegnania Witolda Paszta nie zabrakło więc także muzyki.
CZYTAJ: „Wspaniały człowiek, wrażliwy na krzywdy ludzkie”. Wspomnienie wokalisty zespołu VOX, Witolda Paszta
– Żegnamy szczególnego zamościanina, takiego, którego znaliśmy wszyscy, lubiliśmy i który zostanie w naszej pamięci na zawsze. To był prawdziwy ambasador naszego miasta. Wspaniały muzyk, bardzo dobry człowiek, ojciec rodziny. Takiego Witka zapamiętamy na zawsze i zawsze będzie z nami. Pomimo tego, że coś się kończy, będziemy pamiętać, jak duży wkład, jeśli chodzi o obraz naszego miasta poza jego granicami, wniósł – mówi prezydent Zamościa Andrzej Wnuk.
– 41 lat pracowałem z panem Witoldem w jednym zespole Vox. Szok, tak bym to nazwał. Wprawdzie dzisiaj jest już miesiąc po jego nagłym odejściu, ale gdzieś tam w sercu i pamięci Witold cały czas jest. Nie tylko w mojej pamięci, ale również ludzi, którzy go znali, którzy go nie znali osobiście, ale śpiewał dla nich w radiu, telewizji, podczas koncertów. Teraz mieszkam daleko, ale Zamość jest moim rodzinnym miastem, tak jak całego zespołu Vox. Witek tu się urodził, ja się tu urodziłem, a Darek Tokarzewski tu jeszcze funkcjonuje i żyje. Smutny czas. Goni smutek za smutkiem, bo jest i wojna, nagłe odejścia Witolda, Andrzeja (Andrzej Kozioł były członek klasycznego składu zespołu Vox zmarł 13 stycznia 2022 roku – red.) – tłumaczy Jerzy Słota z grupy Vox.
CZYTAJ: Zmarł założyciel zespołu VOX, Witold Paszt
– Witek był przesympatycznym kompanem, profesjonalistą z krwi i kości. Wspaniałym ojcem, przyjacielem, dziadkiem. Jeżeli chodzi o stronę muzyczną, należy podkreślić to, co zawsze powtarzał. Nie ma złej publiczności, tylko zły artysta, który jest na scenie i nie umie podnieść publiczności albo – tak jak zawsze mówił – „złapać ją w garść”. Życie to była jego scena – mówi Dariusz Tokarzewski z grupy Vox.
– Co tu dużo mówić. Kiedy odchodzi przyjaciel, zostaje pewnego rodzaju pustka, chociaż mi jest ciężko odnaleźć się w tej sytuacji i uwierzyć w to, że Witek po prostu odszedł, nie staniemy już razem na scenie, nie spojrzymy na siebie podczas koncertu, czy wszystko jest okay. Na chwilę obecną trudno jest mi to wszystko ogarnąć – mówi Mariusz Matera z zespołu Vox.
– Pasji miał kilka. Motocykl jest na samym końcu. Przede wszystkim Witek pięknie gotował, wspaniale kucharzył. Jako dzieciak jeździł na motocyklu, a potem pojawił się Harley. Był w klubie harleyowców. Zabierał ze sobą wnuka Maciusia i tam sobie razem podróżowali – dodaje Jerzy Słota.
– Miałem dwa spotkania z Witoldem Pasztem. Pierwsze jako dwunastoletni widz Telewizji Polskiej. To zjawiskowe wykonanie „Bananowego songu” w Sopocie. Siedziałem wtedy przed telewizorem. Jako dzieciak nie znałem się jeszcze na muzyce, ale wiedziałem, że jest to coś wyjątkowego i zaczyna się wyjątkowa kariera. Drugie pod koniec jego życia, gdy został jurorem The Voice Senior. Był uwielbiany i wyciskał łzy swoją pracą, reakcjami, prowadzeniem, coachingiem bohaterów i uczestników programu. Cieszę się, że właśnie dzięki The Voice Senior finał jego życia był tak publicznie widziany, podziwiany, oglądany i przeżywany – mówi prezes TVP Jacek Kurski.
– Odeszła z zespołu postać bardzo charakterystyczna o bardzo charakterystycznym głosie. Na pewno piosenki, które napisał Witek zostaną. Chcielibyśmy, żeby ktoś je śpiewał, może my będziemy je śpiewali. Tego nikt nie wie. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale to przysłowie w tej sytuacji bardzo się nie sprawdza – tłumaczy Dariusz Tokarzewski.
– Dziękujemy mu za tą służbę dla naszego miasta. Mamy nadzieję, że wszyscy, którzy zapamiętali Witka Paszta będą kultywować jego pamięć nie tylko teraz, ale i w przyszłości – dopowiada Andrzej Wnuk.
– Witku, śpij w pokoju – kończy Jerzy Słota.
AP / opr. LysA
Fot. AP