Motocykliści mówią, że cztery kółka potrafią poruszyć ciało, ale dwa ruszają dusze. Niemal wszystkich motocyklistów łączy tęsknota za sezonem motocyklowym. Niektórzy miłośnicy dwóch kółek wolą wyjechać na tor, inni kierują się ku miejskim bulwarom. Jednak większości z nich marzy przede wszystkim o jednośladowych podróżach w nieznane, turystyce do bliższych i dalszych zakątków, bo ryk silnika i szosa to jest to, co ich napędza. Dziś zabieramy Państwa w kolejną podróż, po której szum w głowie pozostanie z nami jeszcze na długo.
Miłość do dwóch kółek zaszczepił w nim ojciec, z którym jeździł jako pasażer. Jako sześciolatek jeszcze na przodzie maszyny, a w wieku 10 lat już na tylnym siodełku. To nie trwało jednak długo, gdyż jak miał 14 lat – tata wszystkie motocykle sprzedał i tak dwa kółka poszły w odstawkę na lata. W tym czasie innych motocyklistów nazywał dawcami narządów. Lecz przewrotny los szybko dał o sobie znać mówiąc „kochany, stara miłość nie rdzewieje”. I tak przypadek spowodował, że nasz dzisiejszy gość ponownie siadł na motocykl, na torze tak wykręcając ósemki, że w wieku 41 lat kupił swój pierwszy rumak. Od tego czasu na dwóch kółkach zjeździł kawałek Europy, w Norwegii pokonał niezwykle malowniczą, ale i trudną Drogę Trolli, zjeździł Lazurowe Wybrzeże, Czechy, Niemcy, Czarnogórę, Słowację i Ukrainę. Stany Zjednoczone poznał z perspektywy Harleya-Davidsona, a podczas swojej podróży po Nowej Zelandii spędził dwa dni na farmie owiec prowadzonej przez motocyklistów.
W studiu Radia Lublin gościmy motocyklistę podróżnika Piotra Balmasa.
Zapraszam, w sobotę po 13.00, Agata Zalewska.
Fot. DySzcz