Ratownikom, którzy starają się dotrzeć do czterech górników poszukiwanych po sobotnim wstrząsie w kopalni Zofiówka pozostało do czoła przodka ok. 70 metrów – podała Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), do której należy kopalnia.
W miarę przewietrzania wyrobiska spada stężenie metanu, ale ratownicy natrafili na kolejną przeszkodę – zalewisko.
CZYTAJ: Bogdanka w najniższej klasie zagrożenia metanowego
Dotychczas potwierdzono, że śmierć w tym wypadku poniosło sześciu górników; trwa akcja ratownicza, której celem jest dotarcie do czterech pozostających w wyrobisku poszkodowanych.
– Akcja ratownicza w kopalni Zofiówka trwa już trzecią dobę, ratownicy wciąż poszukują 4 zaginionych górników. Ratownicy spenetrowali już ponad kilometr wyrobiska, w którym doszło do wstrząsu. Do czoła przodka pozostało im końcowych około 70 metrów – poinformowała JSW.
Przedstawiciele spółki dodali, że w wyrobisku zmalało stężenie metanu oraz obniża się temperatura powietrza w miarę przewietrzania wyrobiska. – Przed ratownikami ukazała się kolejna przeszkoda – zalewisko. Inżynierowie ze sztabu akcji szacują, że jego głębokość wynosi około 1,5 metra, a jego objętość może sięgać 500 metrów sześciennych – poinformowano.
Ratownicy zamontowali nad rozlewiskiem kolejny dziesięciometrowy odcinek tzw. lutniociągu, doprowadzającego powietrze. Kierownik akcji podjął decyzję o penetracji wyrobiska z wodą w woderach umożliwiających przejście większej głębokości.
Na popołudniowej konferencji prasowej członkowie zarządu informowali, że ratownicy byli wtedy około 85 metrów od czoła przodka, oznacza to, że w ciągu ostatnich kilku godzinach akcji posunęli się o 15 kolejnych metrów. Ostatni, najbliższy centrum wstrząsu odcinek jest jednak najtrudniejszy – zaznaczali przedstawiciele kopalni. Według wcześniejszych informacji od ratowników, wyrobisko na zbadanych odcinkach początkowo nie było „zdegradowane czy zniszczone”. W niedzielę po południu przekazano, że w jednym odcinku nastąpiło wypiętrzenie spągu (podłoża wyrobiska), odkształcenie obudowy i zmiana położenia innej infrastruktury.
Aby poprawić atmosferę i móc posuwać się naprzód ratownicy rozbudowują lutniociąg doprowadzający powietrze, dokładając kolejne, 10-metrowe odcinki. Elementy lutniociągu muszą być transportowane na dół z powierzchni – ten, który był w pobliżu przodka został zniszczony lub został zaplątany elementami wyposażenia przodka wskutek wstrząsu; nie dało się go odzyskać. Czas pracy ratowników ogranicza ilość tlenu w butlach aparatów, musi go wystarczyć na dojście w zagrożony rejon, pracę na miejscu i powrót do bazy. W rejonie akcji jest 12-13 zastępów, pracujących na zmianę. Od wypadku na miejsce skierowano ich już około 70 – podawała JSW.
Nowych informacji na temat prowadzonej akcji przedstawiciele kopalni mają udzielić jeszcze w poniedziałek wieczorem.
Po godz. 19 przed kopalnią pojawiła się grupa kibiców Ruchu Chorzów, by uczcić pamięć jednego ze zmarłych w wypadku górników – on także był fanem tego klubu. Odpalili race i pomodlili się wraz z towarzyszącym im księdzem. Przy bramie zakładu rozwiesili transparent z napisem: „Śp. Krycha. Na zawsze z nami, Bracie” i zapalili znicze.
CZYTAJ: W Centrum Leczenia Oparzeń przebywa obecnie 20 górników rannych w kopalni Pniówek
W sobotę ok. godz. 3.40 w chodniku robót przygotowawczych w pokładzie 412 na poziomie 900 metrów kopalni Zofiówka doszło do wstrząsu. W jego rejonie było 52 pracowników; 42 wyszło o własnych siłach. Wstrząsowi towarzyszył wypływ metanu, nie doszło jednak do zapalenia ani wybuchu tego gazu. Do zdarzenia doszło podczas drążenia wyrobiska i wiercenia długich otworów strzałowych. Grupę czterech z dziesięciu poszukiwanych górników znaleziono w sobotę wieczorem ok. 220 metrów od czoła przodka, nie dawali oznak życia, lekarz wkrótce potwierdził ich zgon. W poniedziałek rano ratownicy dotarli do dwóch kolejnych pracowników, także już nieżyjących. Nadal poszukiwanych jest czterech górników.
RL / PAP / opr. WM
Fot. PAP/Zbigniew Meissner