Podopieczni Bractwa Miłosierdzia imienia świętego Brata Alberta w Lublinie spotkali się na wspólnym śniadaniu wielkanocnym. W spotkaniu wzięło udział około 300 osób.
– Przygotowania trwały od kilku dni, a na stole znalazły się wszystkie tradycyjne specjały – mówi kucharka Anna Wypuszcz. – Była kiełbaska, sałatka, chrzan, jajka w sosie tatarskim i paczka będzie. Zaczynamy od nowa po trzech latach, po covidzie. Kiedy tylko przychodzili po paczki, to tak smutno było. Teraz weselej.
– Nasi podopieczni to bardzo często osoby samotne, które nie mają z kim spędzić świąt – mówi prezes Bractwa Miłosierdzia imienia świętego Brata Alberta w Lublinie Monika Zielińska. – Tutaj tworzą „bractwową” wspólnotę. Są dla siebie jak rodzina. Często mówią, że to spotkanie u nas jest rodzinne, a niedzielę i poniedziałek wielkanocny spędzają samotnie. To jest namiastka świąt, którą my staramy się naszym podopiecznym zorganizować.
– Zostałam sama. Przychodzę tu codziennie. Mam niewielką emeryturę. Wezmę chlebka, zupkę zjem. Coś tam jeszcze dają. Jestem bardzo zadowolona, że jest takie coś. Bardzo się cieszę – mówi jedna z podopiecznych bractwa.
– Codziennie przychodzi tu ok. 200 – 300 osób. My się znamy, spotykamy. Bardzo dobrze czujemy się ze sobą. Nie kłócimy się. Fajnie jest. Dziękujemy, że nam tak pomagają – podkreśla inna uczestniczka śniadania.
– Wszystko jest pięknie zorganizowane, bardzo ładnie. Pierwszy raz byłam dzisiaj na takim spotkaniu przy jajeczku. Zadowolona jestem. Dzisiaj posiłek był wspaniały, smaczny, bardzo dobry. Święta spędzę samotnie, bo moja córka i wnuczki od 25 lat są za granicą. Sama siedzę w święta. Dlatego tu przychodzę, bo nie mam siły już gotować. Mam 85 lat. Żeby zdrowie Pan Bóg dał, to można przeżyć – opowiada jedna z seniorek.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Śniadanie wielkanocne w jadłodajni Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie
– Świętujemy wielkie dzieła, które zrobił dla każdego człowieka Pan Bóg – mówi bp Adam Bab. – Nikogo nie wyróżnił. Każdy potrzebuje jego przebaczenia, pojednania. Każdy potrzebuje jego zwycięstwa nad własnym grzechem i śmiercią, więc wszyscy jesteśmy równi. To oznacza, że nie ma pośród nas takich, którzy byliby lepsi lub gorsi. Wszyscy są braćmi i siostrami. W związku z tym też to otwarcie na drugiego człowieka, zwłaszcza tego, który jest w potrzebie, ma różne braki. Jest tym bardziej świadectwem tego, że wierzymy w potęgę tej miłości, którą otrzymaliśmy od Pana Boga. Dzisiaj akurat, w tym czasie do naszego grona braci i sióstr dołączają bracia i siostry z Ukrainy, doświadczający cierpienia spowodowanego wojną. Tak jak tu słyszę w tych dniach, wiele osób spotka się z nimi, zaprosi ich do świątecznego stołu. To bardzo piękny i sensowny znak. Każdy kto może niech tak uczyni – zachęca bp Bab.
Każdy potrzebujący otrzymał też paczkę żywnościową.
Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie na co dzień pomaga potrzebującym. W jadłodajni można skorzystać z ciepłego posiłku, w noclegowni z łóżka, prysznica i przede wszystkim dachu na głową.
MaK / opr. PrzeG
Fot. Iwona Burdzanowska