Około 100 tysięcy osób z Ukrainy przewinęło się przez dworzec kolejowy w Chełmie od początku wojny za wschodnią granicą. Dziennie przyjeżdża teraz ok. 150 osób pociągiem z Kijowa i kolejne ok. 20-50 ze Lwowa.
CZYTAJ: W obwodzie ługańskim trwają walki o Orichowe. Rosjanie ostrzeliwują miasta i obiekty cywilne
Pełnomocnik wojewody w punkcie recepcyjnym na PKP w Chełmie Edyta Miodońska przekazała, że aktualnie jest już dużo mniejszy ruch na dworcu niż było to na początku wojny. Do Chełma przyjeżdżają teraz dziennie dwa pociągi z Ukrainy.
– Najpierw około godz. 10.30 jest pociąg z Kijowa. Odprawa pasażerów odbywa się w Dorohusku ze względu na to, że u nas zatrzymuje się tylko na chwilę, bo dalej jedzie do Warszawy. Obecnie tym pociągiem przyjeżdża ok. 140-150 osób. W szczytowym momencie było to 2-3 tys. osób, a pociąg liczył nawet 19 wagonów – powiedziała Miodońska.
Z kolei pociąg ze Lwowa przyjeżdża ok. godz. 23.00. Znajduje się w nim zazwyczaj od 20 do 50 pasażerów. Jak zaznaczyła pełnomocnik, dużo osób wraca nim na Ukrainę.
– Szacujemy, że od początku wojny przez dworzec w Chełmie przewinęło się ok. 100 tys. osób z Ukrainy – dodała.
CZYTAJ: Ostrzał w Mariupolu. Ucierpiało około 100 obrońców Azowstalu, co najmniej 1 osoba nie żyje
Na PKP w Chełmie dotarła m.in. rodzina z Żytomierza. Maria jest baristką w kawiarni, a jej mąż Petro pracuje w zakładzie samochodowym. – Uciekamy do Polski z małym synkiem, bo sytuacja w naszych okolicach jest niebezpieczna. Nie wiemy, czego oczekiwać. Dlatego zatrzymamy się u naszych znajomych w Warszawie. Ze sobą nie wzięliśmy dużo rzeczy. Najważniejsze, żeby było lekko i ciepło. Mamy nadzieję, że szybko wrócimy do domu – dodała Maria.
Na pociąg w kierunku Szczecina czekały też 3 znajome z Ukrainy, które jadą do pracy przy choinkach. Jak wyjaśniła Oksana spod Kowla, na początku wojny przywiozła do Polski swoje dzieci ze względów bezpieczeństwa. – Była wtedy mowa, że Białoruś będzie nas atakować, więc zdecydowałam się zabrać dzieci do znajomych w Polsce. Byłam na święta na Ukrainie, bo mąż tam został. Teraz wracam do dzieci i do pracy – powiedziała Oksana. – U nas w Kowlu jest jeszcze normalnie, ale strach, co będzie dalej. Mówi się, że wojna potrwa do 9 maja – dodała Natalia.
CZYTAJ: „Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce”. Uchodźcy z Ukrainy przyjeżdżają na lubelski dworzec PKS
Przed dworcem kolejowym w Chełmie ustawiony jest czerwony namiot Caritasu. Jednym z wolontariuszy jest tam kleryk z seminarium duchownego w Lublinie Michał Kamiński. – Oferujemy pomoc doraźną, jak ciepły posiłek, kawę i herbatę, drożdżówki, a także artykuły higieniczne, pampersy, zabawki dla dzieci. Ludzie najczęściej pojawiają się falami, po tym jak przyjedzie pociąg z Ukrainy – wyjaśnił kleryk.
Od początku wojny na Ukrainie, do Polski z Ukrainy wjechało 3 mln osób, z czego ponad 1,3 mln przez lubelskie przejścia graniczne w Dorohusku, Hrebennem, Zosinie i Dołhobyczowie.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. archiwum