Życie w Kijowie w 56. dniu wojny coraz bardziej się normalizuje. Kijowianie, którzy opuścili miasto na początku rosyjskiej agresji licznie do niego wracają. Ponownie otwiera się coraz więcej sklepów, w tym centrów handlowych, przychodni, salonów fryzjerskich i kosmetycznych, a także bibliotek, kin i teatrów.
CZYTAJ: Ukraina: w Popasnej i Rubiżnem nie będzie wody i prądu do końca wojny
Mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko poinformował, że ilość mieszkańców w mieście sięga 2,1 mln osób.
Na scenie Narodowego Akademickiego Teatru im. Łesi Ukrainki grane są nie tylko spektakle jego zespołu, ale również Narodowego Akademickiego Teatru Dramatycznego im. Iwana Franki. Gmach tego drugiego teatru znajduje się nieopodal biura prezydenta Ukrainy i dostęp do niego jest ograniczony ze względów bezpieczeństwa.
Od czwartku pociągi kijowskiego metra będą kursowały częściej – średnio co 15,20 minut. Ponadto, zostaną otwarte naziemne stacje metra oraz łączący dwa brzegi Dniepru Most Metra. Pasażerowie będą więc mogli korzystać z wszystkich stacji, z wyjątkiem Kłowskiej, Chreszczatyk oraz Majdanu Niepodległości. Metro w Kijowie wciąż pełni funkcję nie tylko środka komunikacji, ale i schronu.
W mieście zaczyna kursować coraz więcej autobusów, tramwajów i trolejbusów. Przejazd kijowskim metrem i innymi środkami komunikacji miejskiej jest bezpłatny. Na drogach pojawiły się również marszrutki – alternatywny środek komunikacji w Kijowie. Przejazd nimi jest odpłatny, ale cena biletu wynosi tyle, ile przed wojną.
Do Kijowa licznie wracają też przedstawiciele misji dyplomatycznych, którzy przed początkiem wojny przenieśli się do miast na zachodzie Ukrainy, głównie do Lwowa. Od początku rosyjskiej agresji jedynym ambasadorem, który nie opuścił Kijowa był ambasador RP Bartosz Cichocki.
Wznawia się połączenie z pobliskimi miejscowościami. Od poniedziałku z Kijowa do Buczy można będzie dostać się marszrutką. W okolicach Kijowa w miejscach zniszczonych mostów uruchamiane są tymczasowe przeprawy dla samochodów osobowych.
RL/ PAP/ opr. DySzcz
Fot. PAP/EPA/SERGEY DOLZHENKO