– Trudno jest nie dostrzegać analogii między zbrodnią katyńską a zbrodniami popełnianymi przez reżim Putina podczas wojny w Ukrainie. Również teraz propaganda kremlowska zaprzecza udziałowi wojsk rosyjskich w ludobójstwie w Buczy czy Irpieniu – mówił w Polskim Radiu Lublin dyrektor lubelskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej dr Robert Derewenda. – Oczywiście często porównujemy w historii różne sytuacje. Nie sposób nie porównywać, to się naturalnie nasuwa. Jeśli widzimy te doły śmierci, jeśli kojarzymy zdjęcia z Katynia, to niestety w sposób naturalny kojarzy nam się pewna analogia.
Cała rozmowa w materiale wideo:
– Obecnie, podobnie jak w przypadku zbierania dowodów przeciwko zbrodniarzom wojennym, bezcenne są relacje świadków, rozmowy z osobami, które uciekły przed terrorem – dodaje Derewenda. – Polacy w II wojnie światowej od pierwszych tygodni zbierali relacje. Analizowali i zbierali informacje o zbrodniach, jakich dokonywali Niemcy. To bardzo ważne dlatego, że kiedy stawano przed trybunałem sprawiedliwości w Norymberdze, te zeznania, ci świadkowie, te źródła były bezcenne. W późniejszym okresie też były bezcenne. To już wtedy Polskie Państwo Podziemne było świadome, że kiedyś ta wojna się zakończy i tych zbrodniarzy trzeba będzie osądzić – dodaje dr Derewenda.
Trudno jest ocenić, kiedy i czy sprawcy zbrodni w Ukrainie zostaną osądzeni. Wśród dowodów są m.in. publikowane przez samych agresorów relacje w mediach społecznościowych.
RMaj / opr. PrzeG
Fot. RL