Jerzyki potrzebują pomocy. Zadbajmy o tych niezwykle pożytecznych mieszkańców Lublina

img 20210419 180855 2022 04 27 195638

Można powiedzieć, że historia z jerzykami zaczęła się w Lublinie w 2015 roku. Wówczas w wąwozie na osiedlu Kalinowszczyzna, została ustawiona wieża dla tych ptaszków. W 2021 roku natomiast, w przestrzeni miasta pojawiło się dla nich 650 budek. A w tym roku zakupionych z Budżetu Obywatelskiego zostało kolejnych 200.

Jerzyki to niezwykli mieszkańcy miasta. Dla miast są szczególnie istotne ze względu na swoje preferencje żywieniowe – zjadają olbrzymie liczby meszek, much i komarów. Jeden osobnik zjada ich nawet do 20 tysięcy dziennie.

– To nasi sprzymierzeńcy – mówi zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin, Tomasz Lis. – Jerzyki są bardzo pożyteczne, liczymy na dalszą pomoc tych małych ptaków. Bardzo nas cieszy, że wybierają nasze miasto na swój dom. Czekamy na jerzyki, które przylecą do nas z Afryki.

– Jerzyki są ptakami wędrownymi. Przylatują do nas w kwietniu albo w maju – mówi dr nauk weterynaryjnych Jerzy Ziętek, adiunkt w Katedrze Epizootiologii i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Stosunkowo szybko przystępują do szukania miejsc, w których mogą odbyć lęgi. Jest to o tyle ważne, że obecnie znajdują one coraz mniej miejsca do tych lęgów. Są to miejsca zaciszne, trudno dostępne, położone najczęściej pod dachowym okapem. Za czasów starego budownictwa, które wiązało się z różnymi zakamarkami, imitującymi naturalne siedliska tych ptaków, czyli szczeliny skalne, było to dość proste. Dlatego jerzyki są w zasadzie gatunkiem, który występuje tam, gdzie są ludzie, czyli w miastach. Są ich dość duże populacje.

– Jerzykom przede wszystkim szkodzi termomodernizacja budynków, czyli to, co się działo w ostatnich latach na wielu osiedlach. Gdy były remontowane elewacje, najczęściej zatykano wylotowe otwory do stropodachów – mówi prof. Marcin Polak, ornitolog z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody UMCS w Lublinie. – Jest to bardzo niekorzystne, bo w ten sposób tracimy miejsca lęgowe dla tego gatunku.

– Ta populacja jest mniejsza niż w latach poprzednich. Natomiast robimy wszystko, żeby ją odbudować. To proces, na który potrzeba więcej czasu niż rok czy 2 lata. Ale już zauważamy efekty. Dostajemy informacje od osób, które zamontowały budki, że pojawiają się w nich jerzyki. Zakładając, że składają średnio 2-3 jaja rocznie, liczymy, że populacja z roku na rok będzie szybko wzrastać – dodaje Tomasz Lis. 

– Badania pokazują, że budki lęgowe są skutecznym narzędziem w ochronie jerzyka. Aczkolwiek bardzo ważne jest to, gdzie wieszamy te budki. Im wyżej, tym lepiej, ważne jest, żeby te budki były na zewnątrz elewacji. Niemcy mają ciekawe rozwiązania – w konstrukcji budynku potrafią wbudowywać specjalne miejsca lęgowe. To są tak jakby pustaki z otworami, imitujące otwory w stropodachach, które były w okresie PRL-u powszechne, a które jerzyki bardzo chętnie wykorzystywały – tłumaczy prof. Marcin Polak.

– Każdy, kto odbiera od nas domki, jest szczegółowo instruowany, jak należy montować tego typu siedliska dla ptaków. Przede wszystkim nie mogą być za nisko – to minimum 5 metrów. Domki dla jerzyków też nie powinny być pojedyncze: przynajmniej 5-6 domków. Są to zwierzęta stadne, dlatego najlepiej czują się w grupach. Dobrze, żeby były osłonięte przed nadmiernym nasłonecznieniem, a także przed opadami deszczu – wyjaśnia dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin.

– Jerzyk jest typowym oportunistą, jeżeli chodzi o budowę. Jego bliski krewny jaskółka buduje piękne, złożone gniazda z gliny. Jerzyk zaś musi mieć tylko kawałek w miarę płaskiego występu, pod daszkiem, żeby deszcz nie padał na głowę. Powypełnia to znalezionymi w locie patyczkami, piórkami, kawałkami sznurka. Poskleja to śliną. Wygląda to dość okropnie. W gnieździe znajdują się jaja i mamy nadzieję, że pisklak nie wypadnie. Mimo tak – zdawałoby się – lekkomyślnej strategii rozrodczej, o ile im się nie przeszkadza a wręcz przeciwnie stwarza im się warunki do odbycia lęgów, jerzyki bardzo dobrze sobie radzą – opowiada Jerzy Ziętek.

CZYTAJ: Lublin przygotowuje się do walki z komarami. W mieście staną budki lęgowe dla jerzyków [ZDJĘCIA]

– Od kilku lat dopiero obserwujemy znaczne zainteresowanie tym gatunkiem, który przede wszystkim ma bardzo ciekawą biologię. Przypomnę, że jerzyki właściwie całe życie spędzają w powietrzu. Badania pokazują, że nawet przez wiele miesięcy są w stanie unosić się w powietrzu. Jedynym momentem kiedy nie latają, to jest okres kiedy inkubują jaja i opiekują się młodymi. One właściwie wszystko robią w locie – dodaje prof. Marcin Polak. 

– Potrafi wzbijać się na duże wysokości i sobie drzemać w trakcie lotu. Zdobywa tam też pokarm. Gdy latają z otwartym dzióbkiem, wpadają tam różne owady – przyznaje Jerzy Ziętek.

– Czy komarów jest mniej? Mam nadzieję, że ten efekt będzie odczuwalny. I w przyszłości nie będziemy musieli używać środków chemicznych, a ptaki nas w tym wyręczą – dodaje Tomasz Lis. 

Budki dla jerzyków znajdziemy w każdej części Lublina. Rozwieszają je szkoły, przedszkola czy spółdzielnie mieszkaniowe.

EwKa / opr. AKos

Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum

Exit mobile version