Pomimo wojny w Ukrainie Stowarzyszenie Wołyński Rajd Motocyklowy z Kazimierza Dolnego pamięta o polskich cmentarzach na Kresach. Członkowie tej organizacji zbierają biało-czerwone szarfy, które za kilka tygodni mają być powieszone na krzyżach znajdujących się na polskich nekropoliach za wschodnią granicą.
– Nie porzucamy naszej podstawowej działalności, czyli pamięci o zamordowanych Polakach na Kresach. Kilka dni temu widzieliśmy, jak wygląda polski cmentarz w miejscowości Brody – mówi prezes stowarzyszenia, Henryk Kozak. – Stan tego cmentarza jest zatrważający. To, co wolontariusze zrobili 4 lata temu, zostało pogrzebane. Krzyże są pochylone do ziemi, niepomalowane, tam jest kilkaset tych kwater żołnierskich. Okazało się, że ten cmentarz będzie porządkowany siłami władz samorządowych Brodów. Drugi cmentarz jest położony w miejscowości Kuropatniki, to jest rejon brzeżański, województwo tarnopolskie. Przed Dniem Wszystkich Świętych porządkowaliśmy ten cmentarz. Został on zrobiony w około 70%, na więcej nie starczyło czasu. I tak sobie założyliśmy, że w tym roku – o ile się uda – będziemy ten cmentarz dalej porządkować. Zbieramy biało-czerwone szarfy, które zawisną na tych żołnierskich krzyżach, jak również farby do betonu, który chcemy pomalować.
– Na Kresach Wschodnich zostało dużo cmentarzy i one są w fatalnym stanie – mówi Janusz Raczkiewicz, dyrektor Gminnego Zespołu Szkół w Kazimierzy Dolnym. – Sam byłem świadkiem, bo również jeździłem na Wołyń. Cmentarze są zaniedbane, zarośnięte. Trzeba tam wykarczować masę nie tylko chwastów, ale i krzewów, które zarastają też groby polskie, i trzeba to odnowić. O tych cmentarzach wiedzą młodzi Ukraińcy. Jeżeli wspólnie z naszymi wolontariuszami odnawiają ten cmentarz, to oni wiedzą, że tutaj ktoś jest pochowany.
– Szkoły były zawsze taką naszą bazą, gdzie nasza akcje czy zbiórka zniczy odbiła się szerokim echem, i to bardzo pozytywnym. Dla młodzieży jest to też nauka patriotyzmu, chociażby przez zbiórkę biało-czerwonych szarf, dlatego też teraz liczymy na to, że szkoły wesprą nas w tej zbiórce – dodaje Henryk Kozak.
– Warto powiedzieć o tym, że nie tylko nasza szkoła w Kazimierzu pomaga Ukrainie i Stowarzyszeniu, żeby zawsze były biało-czerwone szarfy i farba na oznaczenie grobów – mówi Anna Ewa Soria, nauczyciel w Zespole Szkół im. J. Koszczyca Witkiewicza. – Wszystkie szkoły w kazimierskiej gminie się angażują. Jestem takim łącznikiem ze Stowarzyszeniem. Zawsze możemy liczyć na odzew ze szkół.
– Już od drugiego dnia wojny włączyliśmy się w pomoc dla Ukrainy i pamiętamy o rzezi wołyńskiej. Ale w tej chwili musimy odłożyć to niejako na bok, bo są po prostu inne cele. Mam nadzieję, że ci Ukraińcy, którzy są u nas, dowiedzą się trochę o historii. Może o rzezi trudno dyskutować, trudno przekonywać, ale mam nadzieję, że ruszą ekshumacje – tłumaczy Henryk Koza.
– Trudna historia jest. Uważam, że historii nigdy nie powinno się zamiatać pod dywan – mówi Marcin Pisula, nauczyciel historii w Kazimierzu Dolnym. – Działania tego Stowarzyszenia są świetnym przykładem, że można utrzymywać naprawdę świetne relacje z Ukraińcami i realnie im pomagać – bo tutaj jest konkretna przyjaźń – a jednocześnie mówić o tej historii.
– Przez niemal 10 lat, jak nasze stowarzyszenie porządkuje polskie cmentarze, organizuje rajd motocyklowy w rocznice rzezi wołyńskiej, wszystkie działania były możliwe dzięki zwykłym Ukraińcom, władzom samorządowym. Gdyby nie oni, to byśmy nie zrobili tylu dobrych rzeczy. Cały czas podkreślamy: za historię nie odpowiadają ci, co teraz żyją. Po prostu pomagają nam i my staramy się im odwdzięczać – wyjaśnia Henryk Kozak.
Wyjazd na porządkowanie polskich nekropolii na Ukrainie wolontariusze kazimierskiego stowarzyszenia planują 2 maja.
ŁuG / opr. AKos